sobota, 30 sierpnia 2014

"Unieśmy ręce za nasze miejsce i historię, i zanim odejdę, póki tu jesteśmy, zanim przyjdzie po mnie. Jeszcze zdarzy się cokolwiek i niewiarygodne szczęście padnie na nasze dłonie - Ty wyciągnij je ze mną."

- Czy wszystko jest takie jakim się wydaje?
- To znaczy?
- No wiesz w sensie, że nie wszystko czarne musi być czarne.
- Bo może być białe?
- Tak, wierzysz w to?
- Ponoć cuda się zdarzają.
- Ale odpowiedz mi jednoznacznie. Tak czy Nie.
- Tak, bo są dowody i Nie, bo mnie to nie spotkało.
- Dużo mi to pomogło.
- Potrzebujesz odpowiedzi bo jej nie znasz, ale nie szukaj jej u innych, sama musisz ją poznać.
- Ale jak?
- Może da ci ją czas, może już ją znasz tylko nie chcesz się do tego przyznać, źle szukasz...
- Możliwe.
- Kto pyta nie błądzi i kto czegoś szuka ten to znajduje. Ale nie w pośpiechu z cierpliwością. 

"Wszystko się zmieniło, dziś już nie przyjaźnimy się z tymi osobami, z którymi mieliśmy się przyjaźnić na zawsze, kochamy zupełnie inne osoby niż kiedyś. I wszystko jest inne, nie umiem powiedzieć czy lepsze czy gorsze, po prostu inne."
 _





Wiecie, że gramoliłam tu wczoraj? To chyba pierwszy raz, gdy piszę notkę dzień po dniu ;) Ale widać chce mi się, siedzę samotnie w domu, mama przerywa mi spanie, jak tak można? "Od spania jest noc!?"  -,- A jak ona sobie drzemie po południu to jest dobrze xD Ale okej ;> No to ten...nudna sobota, pewnie taka ostatnia w tym roku, przed maturą nie ma co narzekać na na brak roboty. Dziś oglądałam jeden z filmów, który polecam wszystkim którzy lubią gatunek, tak jak ja to nazywam "ski fi" - "Niezgodna." Teraz pora na książkę, wiem wiem powiecie....najpierw się czyta, a potem ogląda, a ja mam takie zdanie że można i odwrotnie, lektura i tak jest zawsze inna od filmu, więc tutaj zapewne wyjątku nie będzie. Jutro będę modlitewnie spędzała czas jak co roku, to już taka moja tradycja, zawsze w ostatnią niedzielę sierpnia idę na pielgrzymkę do Lutogniewa, jakieś 15 km pieszo, nie-dużo. Wczoraj ze znajomymi nocny i spontaniczny wypad do galerii w Ostrowiem, ktoś z okolic? Piszcie, dziś też tam będę ;) Jeden z lepszych, wakacyjnych dni z kumplami, z dziewczynami się praktycznie nie zadaje, nie wiem ale z przeciwną płcią lepiej mi się idzie dogadać. Coś jeszcze? Od września będę pisała mało, może prawie wcale, chcę się porządnie przygotować do maja i czerwca, mam nadzieję że zrozumiecie, postanowiłam pisać raz na dwa tygodnie albo miesiąc, od komputera też zamierzam się trzymać z daleka i innych pierdół, chyba że trzeba będzie coś zrobić do szkoły. Wprowadzam zmiany, na lepsze, do wszystkiego podchodzę z większym dystansem.

"Carpe diem przyjaciele." (Bukowino choć dziś nie obalaj mojego carpe diem!)

Olek pozdrawia z przed lustra! Uciekam znów walnąć kimę, mama wyszła z domu, do następnej! :)


piątek, 29 sierpnia 2014

Changes.

Mam dosyć kaprysów i zachcianek innych, skończyło się, żyję tak jak ja chcę, po swojemu, i do przodu, muszę się zabawić i korzystać z życia, muszę przestać siedzieć w miejscu, tylko iść. 
Mam dosyć egoistów i siebie, za to przywiązałam się do pewnych ludzi, choć oni traktują i mają mnie za nic. Dlaczego mimo wszystkiego nie potrafię ich zostawić? 
Mam dosyć siebie i ich, znów siebie i znów ich. 
Potrzebuję zmian, ogromnych zmian, ale z drugiej strony nie chcę nikogo zostawić, nie chcę by coś mnie ominęło. 
Nie chcę by ktoś mnie wykorzystywał, nie chcę być naiwna, ale z drugiej strony jest mi przykro, że tak traktuje pewne osoby, znajome, niebliskie, ale oni też piszą jak coś potrzebują. 
To jaka mam w końcu być? 
Chciałabym być dla kogoś najważniejsza, chcę czuć się potrzebna i kochana, ale lubię też samotność i leniuchowanie ostatnio, dosyć wyjść i problemów, ale...piszę bo powinnam, choć o mnie nikt się nie martwi, za bardzo przejmuje się ludźmi? 
A może znów przesadzam?
Chociaż przez jakiś czas chcę mieć wyjebane, chcę odpocząć i czuć, że to ktoś troszczy się o mnie, ale czy kiedykolwiek tak się stanie?

"Każda chwila ma swój koniec. Czasami ty też musisz przestać walczyć. Nie z powodu dumy, lecz szacunku do samego siebie. Niech teraz ktoś zawalczy o Ciebie. Przestań być dla kogoś. Zacznij być dla siebie. Doceń siebie za to kim jesteś."

_
 Chcę zmian, ogromnych. 
Tylko jak zacząć?
Wczoraj spędziłam miły dzień z koleżanką, z którą znamy się już ponad 3 lata, chodzimy razem do klasy, było wiele spin, niedogodności, mnóstwo nie-miłych słów, ale mimo tego nadal mamy dobry kontakt. 
Odwiedziłam kuzynkę i jej chłopaka, nie obyło się bez karnego na facebooku :)
Ala przyjeżdża dzisiaj,a jutro będziemy opijać jej 18-naście!
W niedzielę jak już wspominałam pielgrzymkowo, jak co roku od paru lat ;)
Założyłam pingera, dodaję tam coś codziennie, nazywam to "ścianą zwierzeń", najczęściej jest to cytat i jakaś fotografia. 
Jeśli ktoś chce wpaść, lub ma to zapraszam na adres:
Ze znajomymi, jak zawsze miałam rację, rada Dżoany najlepsza, działam w jej myśl, to znaczy będę działać, póki co nie miałam okazji jej wykorzystać. 
I chyba dobrze.
Od poniedziałku powrót do normalności, już nie kogę się doczekać tych obiecanych 30 spr. powtórkowych w samym I semestrze z matematyki, seriooo tyle -,-
Polecam filmy: Lucy, Dawca pamięci, Słowo na M., Niezgodna, Gwiazd naszych wina. ;)
Foty z wczoraj:




 
 Olek pozdrawia ;3

środa, 27 sierpnia 2014

Żyć to znaczy walczyć.

Czym jest ból? CIERPIENIEM
Czym jest cierpienie? DOŚWIADCZENIEM.
Czym jest doświadczenie? NAUCZKĄ.
Czym jest nauczka? PUNKTEM.
Punktem zdobytym w życiu,
po to by dalej iść silniejszym.
Siłą, która powstała by poprawnie zamknąć już kiedyś otwarte drzwi.




__
Piszę, bo tak czuję, a w sumie nie mam co. 
Wczoraj tak mi się chciało pisać, że coś wyszło, jeden z rezultatów macie u góry. 
Jak mam wenę..to wygląda to tak ręka pisze nawet nie wiem co, ja tylko czytam. 
A bez weny to ja coś tworzę, nie wiem jak skończyć...to potem mam taki przebłysk i już wszystko wiem.
Boli mnie tyłek, nie wiem czy ze zdrowiem jest lepiej, ostatnio boli mnie głowa i napierdziela ząb.
Ze znajomymi, to inny temat na notkę...
Dostałam prezent od Kaliny pocztą, przychodzi kurier z paczką, a ja że nic nie zamawiałam....patrzę na nadawcę i już wszystko wiedziałam, miała być pocztówka!
 Hmmm...podziękowałam jej, bo to bardzo miłe, że pamięta ktoś kto praktycznie osobiście mnie nie zna, tylko wirtualnie.
W niedzielę idę na pielgrzymkę, pomodlę się za siebie. 
PORA NA ZMIANY, OGROMNE ZMIANY, ALE O TYM JUŻ W KOLEJNEJ NOTCE!
 
Ps. Chcę do szkoły! Serioo ;o 
Tak jestem chora...
 


poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Nigdy nie burz, buduj, twórz.

- Jak to jest żyć? - zapytała dziewczyna swojego przyjaciela.
- Przecież żyjesz, 19 lat i 1 dzień. - zaśmiał się.
- Nie chodzi o takie życie, istnieć nie znaczy żyć. - zatrzymała się i spojrzała w jego stronę.
- Dlaczego czujesz się jakbyś nie żyła? - ich oczy się spotkały, na jego słowa westchnęła ramionami. - Co takiego sprawia, że w siebie wątpisz? - na jego pytanie odpowiedziała po chwili :
- Brak swojego miejsca w świecie. Czuję się jakbym tutaj nie pasowała, nie spełniam swoich marzeń, stoję w miejscu.
- Teraz rozumiem. Ale rozwiązanie jest proste, że powinnaś iść, robiąc to co naprawdę pragniesz. Poczujesz się i poznasz w ten sposób lepiej.
- A jeśli nie? - spuściła głowę w dół, słychać było w jej głosie wątpliwości.
- Wtedy obmyślimy inny plan. - zauważył na jej twarzy smutek.
- Nie dam sobie sama rady. - podniosła głowę i spojrzała w niebo, zamknęła oczy by powstrzymać łzy.
- A kto powiedział, że będziesz próbowała sama? Przecież to ja wymyślam najlepsze plany. - uśmiechnął się i przytulił swoją przyjaciółkę.
- w takich chwilach jak te człowiek widzi kto i ile jest wart. - szepnęła mu na ucho, już żyjąc.

20.08.2014r.

__
Heeejaaa, hejoooo! 
Jest jednostajnie, wręcz nudno. 
Boli mnie tyłek, od zastrzyków, a kaszel jak mnie męczy, to bardziej mnie dusi. 
Nie wiem, ale boje się, że może być to astma. 
Byłam wczoraj na 18-stce u mojego kolegi, źle nie było...ale aż tak zajebiście też nie, było OKEJ.
Dziękuję Wam za wszystkie komentarze, choć ostatnio jest Was nieliczna grupa, mimo to bardzo mnie to cieszy. 
Odbyłam rozmowę z koleżanką, która uświadomiła mnie, iż pora się ogarnąć, wchodzę w dorosłe życie i takie przesiadywanie z piwkiem (nie mówię o sobie, a ogólnie) to nic pożytecznego. 
Zaraz wysyłam kolejny artykuł do gazety, ten u góry. 
Co o nim myślicie?


sobota, 23 sierpnia 2014

Jeden moment.

Kiedy siedziałeś obok, to czułam to w sobie, czułam bezpieczeństwo i spokój. Obecność mi wystarczała. Nie było ważne gdzie, ważne z kim, że z Tobą. Nie liczył się dystans, liczyło się to, że moje oczy Cię widziały. Nie zależało mi na tym byś był tylko mój, tylko byś był szczęśliwy. Nie chciałam niczego wbrew Tobie, chciałam razem z Tobą. W tej chwili wszystko się zmieniło, wewnętrznie czuję się jak przy Tobie, tyle że Cię nie ma, opuściło mnie to całe zmartwienie, tyle piękna co jadu, no cóż miłość, niestety tutaj nie było bajki. Bo w niej książce zakocha się w szarej myszce, a tutaj książę kopnął w tyłek żabę. Nie przeliczam się, bo nie zaliczam się do księżniczek, w sumie to nawet nie chcę, chcę byś sobą i kimś, przełamywać stereotypy i żyć po swojemu. Bajki mnie nie interesują...


__
No to poszłam do lekarza, no i proszę, tydzień przed końcem wakacji, a ja mam chore oskrzela i zastrzyki w tyłek. 
Nie wychodzę wieczorami, wolę ciepły kocyk i herbatę. 
Wczoraj płakałam na Harrym Poterze, zawsze na tej samej scenie...jak umiera Zgredek.
"Jakie to piękne miejsce na spotkanie z przyjacielem. Zgredek jest szczęśliwy, że może tu być z przyjacielem."
Po tych słowach umiera. 
Ta saga zawsze mnie zachwycała, wartościami które przekazywała przez książki jak i film, pokazuje co naprawdę w życiu się liczy, co to jest prawdziwa przyjaźń. 
Uwielbiam stare klimaty muzyczne i mój były ulubiony zespół, do którego wracam wspomnieniami i wielkim sentymentem. 
 Czasem mam chwilę słabości, samotności, czuję że brakuje mi tego co zawsze...kogoś dla kogo będę najważniejsza, ale tak nie będzie nigdy. 
Nadal tęsknię...tylko trochę mniej. 
Idę sprzątać, miłej soboty! ;)

__

pomożecie Kasi, potrzebuje czytelników :) dopiero wróciła :)

czwartek, 21 sierpnia 2014

Każda historia ma swój początek i koniec . Tej to już koniec.

Ile człowiek może wytrzymać w bólu?
Jest jakiś limit czy go nie ma?
Czy wiesz jak to jest, kiedy strach niszczy Cię od środka i zabija powoli każdy pozytyw, który zauważasz?
Czy chciałbyś mieć czasem taki guzik, który gdy go naciskasz to powoduje zanim myśli?
Ile można być nieszczęśliwym?
Dwa dni, miesiąc, rok, do śmierci?
Ile trwa szczęście?
Minutę, a może dwie?
Lubię płakać, wtedy moje oczy są czystsze i moja głowa lżejsza, bo odreagowuję.
Dziś jestem sobą.

20.08.2014r.

__

Witam, nie wiem czy uśmiechem bo nie do końca, mam na niego ochotę. 
Mam potworny kaszel, strasznie się duszę...martwię się, boli mnie cała lewa pierś, nie wiem czy to od nerwów czy od czego. Mama chce mnie dziś zaciągnąć do lekarza.
Asiu, zaczynam stosować Twoją zasadę, prosta ale trochę nie fair, ale tylko dzięki niej będę wiedziała na czym stoję. 
Dziękuję za wszystkie życzenia, no znajomi tak jakby zreflektowali się później, była kawa i ciastko, później to co zawsze, nie było prezentów to się nie liczy. 
Urodziłam się po to by cierpieć? Czy by cierpienie zrozumieć?
 Ostatnio szczerze się nad tym zastanawiałam. 
Hmmm...niby już o NIM nie myślę, ale wczoraj jak usłyszałam że do kogoś dzwonił, a ze mną już nie ma kontaktu, to poczułam ścisk w żołądku. 
Wczoraj dużo pisałam, ostatnio książki mnie nie lubią, pierwszy raz od dawna nie mam ochoty czytać, albo książki nie chcą bym ja je czytała. 
Emocjonalnie jest lepiej, co raz więcej rozumiem i w ogóle. 
Ale i tak uważam, że jestem nikim.
Lecę na obiad, mama zrobiła moją ulubioną potrawę - gołąbki. ;)




wtorek, 19 sierpnia 2014

happy birthday! :)

No to Olu, skoro dziś kończysz 19 lat... to życzę Ci byś potrafiła działać wg zasady "Nerwy w konserwy i na eksport", by samotność nie okazała się jednak taka zła, żebyś sobie potrafiła odpuścić facetów, żebyś zdała dobrze maturę i egzamin zawodowy, byś wyzdrowiała ze wszystkiego co Cię teraz dopadło, byś znalazła prawdziwych przyjaciół w realu, bo tych blogowych i wirtualnych masz bardzo dużo, byś była pewniejsza siebie i akceptowała wszystko to co się dzieje, może nie stu lat a tylu by dobrze się żyło, więcej uśmiechu i wypatrywania pozytywów, znalezienia w świecie swojego miejsca, by w ogóle żyło Ci się lepiej! ;)


To moje takie pierdolenie do siebiee... ;)
Dziś byłam u fryzjera, zrobiłam grzywkę...co myślicie? Efekt za 4 złote :P


__

Zaczęłam wszystko zmieniać, póki co marnie mi to idzie...bo wszystko mnie dobija, dziś mam swój dzień, choć jest mi trochę smutno...bo mam tak wielkich "znajomych" że nawet nikt nie potrafi napisać głupiego "najlepszego", może znów przesadzam i ktoś do końca dnia się zreflektuje, ale zobaczymy. Ludzi dopiero poznaje się w biedzie, wtedy wiesz ile są warci, zgadzam się z tym. Emocjonalnie czuję się lepiej, stwierdziłam że za rok wyjeżdżam z Polski na stałe, muszę znaleźć swoje miejsce, nic mnie tutaj po za tym nie trzyma. Zostały mi niecałe 2 tygodnie urlopu i powrót do pracy, ciężkiej...matura i egzamin zawodowy. Hmm niby wybrałam już mniej więcej temat w którym chcę robić prezentację, ale jeszcze się waham. ;) Mam czas, jak Wy na wszystko...potrzebuję zmiany klimatu, całkowicie...dobija mnie moje stare towarzystwo, nie chcę się pchać tam gdzie mnie nie chcą, tam czuję się jak gówno, tam nikt nie dorównuje mojemu poziomowi intelektualnemu, nie że mówię że ktoś jest głupi...ale oni nie mają żadnych własnych wartości, są tam wyjątkowe osoby, ale czasem gasną w moich oczach, już sama nie wiem co mam o nich myśleć, nie jestem głupia i słaba, to oni tam tak o mnie myślą, ja dochodzę do poznawania swojej wartości, czuję się tam niedoceniana jak mój umysł. :)

sobota, 16 sierpnia 2014

Hej, Hej, Hej ;)




Jejku jak mi się ostatnio spodobały Wasze komentarze ;)
"Nerwy w konserwy i na eksport" :)
Tak dziś będzie pozytywnie, koniec smętów, pora wziąć się za siebie!

http://mojazapisanabajka.bloog.pl/ 
Pomożecie mi? Kasia niedawno wróciła do blogowania po długiej przerwie, z tej racji większość jej czytelników odeszła, potrzebuje nowych i tych starych, bo może ktoś z Was czytał jej bloga? Wejdźcie link i bądźcie jej czytelnikami ;) Z góry ja i ona będziemy Wam wdzięczne, wiem że na Was mogę liczyć, nie raz już to udowodniliście ;)



__

 
- Mamo, mamo... - woła kilkuletnia dziewczynka do swojej mamy, która wygląda jakby była jej starszą siostrą.
- Co jest kochanie? - zapytała, kucając obok swojej córki.
- Ten pan jest smutny. - wskazała palcem na starszego mężczyznę.
- A ten... - kobieta spojrzała w kierunku ławki w parku, na której siedział bezdomny 50-latek. - Dlaczego uważasz, że jest smutny? - zapytała córkę.
- Bo co chwila patrzy na jakieś zdjęcie i ociera łzy. - mała dziewczynka spojrzała na matkę, a w jej oczach widać było współczucie.
- Skarbie, ale to nie jest nasza sprawa. - chciała stamtąd odejść.
- Dlaczego? A może pójdę z nim porozmawiać? - uśmiechnęła się - Sama mówisz, że czasem poprawiam ci humor.
- Ale to tak nie działa... - pogłaskała ją po głowie.
- Czemu? - natychmiastowo posmutniała.
- Czasem ludzie wolą być sami gdy są smutni, ponieważ muszą wiele spraw przemyśleć. Ten pan patrzy na zdjęcie być może swojej córki albo żony za którą tęskni. Nie wiemy tego, ale wiesz czym można wiele zdziałać dla innych? - popatrzyła na jej twarz, pełną zaciekawienia o tym co do niej mówi. Mała dziewczynka na znak niewiedzy pokręciła przecząco głową.
- Uśmiechem.
- Nie rozumiem. - odparła.
- To tak jakbyś była bardzo smutna, a ja bym się uśmiechnęła tak szeroko do ciebie, to jest zarażające, ty to odwzajemnisz...i będziesz rozsyłać ten sygnał dla innych. Oni będą się choć trochę mniej smucić, gdy zobaczą że nie wszystko jest takie złe, że trzeba doceniać to co się ma. Ludzie zbyt mało się śmieją, bo mają zbyt dużo problemów, ale trzeba im w jakimś sensie dać iskrę nadziei na lepszy dzień. Rozumiesz? Małym czynem można zdziałać czasem bardzo dużo.
- Tak mamuś, to zaczynamy akcję "uszczęśliwianie świata". - roześmiana przytuliła się do matki.
;)!  
__
Teraz Olek Wam skończy narzekać, serio jedna notka zawalona o tym jak mi źle...koniec, powiem Wam że zaczynam wszystko od nowa, chcę być szczęśliwa, a tych fałszywych zjebów i całą resztę pierdolę. 
Pofarbowałam włosy ;) Jeszcze nie wiem jaki kolor wyszedł, ale kupiłam farbę o nazwie "jesienny liść" , zaczęłam spełniać swoje postanowienia i realizować plan "WYJEBANE". Hmm...we wtorek zacznie się ostatni rok z naście, za rok będzie ścia -,- Czuję się lepiej i chyba tak wyglądam, od 4 dni już nie palę, rzucam to świństwo, po za tym wydaje mi się że ten cały kaszel jest wyłącznie od tego, muszę zluzować swoje majty i wiecie no skończyć się tam wszystkich przejmować ;) 


Fotografie 2, które dodałam są dziełem Nicoli i jej telefonu, moim zdaniem efekt który chciała osiągnąć bardzo się jej udał! ;)

czwartek, 14 sierpnia 2014

lol mi samej siebie.


mam znów dość, zauważyliście że 1 notka pozytywna a w kolejnej zawsze piszę jak mnie szlak trafia?
no właśnie, mam znów dosyć siebie, nie dotrzymuję obietnic..typu że będę tutaj umieszczała jakiś swój dialog, miałam Kasi pomóc w promocji jej blooga, miałam zmienić disajn, miałam czytać znów książki, wziąć się za naukę przed maturą....
mam tak zajebisty kaszel, który powoli mnie już drażni, biorę antybiotyk który nic mi nie daje, a może to przez to że sobie popalam papieroski? od wczoraj nie palę, może będzie poprawa, a mama krzyczy że mam iść znów do lekarza.
w domu też nie lepiej, wszyscy się tylko nade mną wytrząsają.
a on dziś wyjechał, chyba wszystko źle zrozumiałam..bo tak naprawdę to będziemy już tylko znajomymi, nie będzie przyjaźni...ostatnio jedna młoda laska, która jeszcze nie ma 15 lat miała do mnie wąty co gadałam na jej temat po 18 która odbyła się z niedzieli na poniedziałek...a co pow? że pije, pali, ćpa, dalej haftowała niż widziała i tuliła się do każdego kolesia, nawet do niego...nie miała zahamowań, a wiedziała że ja coś do niego czuję. już nie po raz 1 robi tak, że niszczy wokół siebie wszystko i skłóca ludzi, myślałam że się zmieniła i dojrzała a tutaj dalej małolata... a jak ostatnio na ognisku się żaliła co ja na jej temat nie mówiłam, że nawet on się mnie pytał o pewne rzeczy, waliła mi sarkazmami w żartach, jakby chciała mieć nade mną jakąś przewagę...chce mieć wojnę? mogę jej zatruć życie, albo doprowadzić do kilku złamań...dostanie lape w pysk i będzie po dniu dziecka.
zrobiłam się strasznie nerwowa, wkurza mnie wszystko od siebie samej po moich znajomych, gdzie każdy wydaje mi się fałszywy.
ponoć za bardzo się przejmuje wszystkimi, wszystkim co mnie otacza?
chujowo jest wszystko czuć, znów mam dosyć.
muszę się ogarnąć i wziąć za siebie, choć tak bardzo się boję.............




wtorek, 12 sierpnia 2014

sto powodów by uciec i milion by nie wrócić.


- Jak to jest mieć prawie 19 lat? - zapytała 6-letnia dziewczynka swoją starszą siostrę. Dziewczyna uśmiechnęła się i odpowiedziała:
- Tak jak 6, tylko z kilkoma wyjątkami.
- Co to znaczy? - padło kolejne pytanie, dziewczyna westchnęła, zastanawiała się czy chce ją uświadamiać. Odwróciła pytanie.
- A jak to jest mieć 6 lat?
- Fajnie, rodzice się o mnie troszczą, kupują mi co chce, mam dużo koleżanek i czasu na zabawę. - starsza przytuliła młodszą i pomyślała "Życie w wieku 19 lat jest całkiem odwrotne". Nie powiedziała tego na głos, gdyż nie chciała burzyć wizji świata młodszej siostrze.
Ale czy miała rację albo prawo to robić? 



__
U Olka lepiej dzisiaj. 
Rozmawiałam z NIM, wszystko wyjaśnione, jest lepiej, przyjaźń nadal, zmieniło się wiele, wiadomo że nie będzie tak samo, tylko szkoda że akurat w momencie kiedy zaraz wyjeżdża.
Ze zdrowiem w 1 sprawach poprawa, w innych znów zaczynam się martwić. 
Ostatnio bawiłam się na 18-stce, powróciłam mokra o 4 rano do domu, balet kolejny za tydzień, a nawet dwa, bo moje Geburstag i mojego kumpla. 
Mama kupila gazetę w której piszę, chyba była dumna, bo chwaliła się sąsiadkom.
Emocjonalnie odczuwam wielki plus, cieszę się że mam obok siebie tyle dobrych ludzi. 
Wakacje - zaraz koniec, zakupy już do niej zrobione. 
A ja mam pomysł na siebie, zmiana fryzury, chyba opitolę te włosy co mam prawie do tyłka, jeszcze mam tydzień czasu na namysł. 


eeeeeeelllloooooo
 

niedziela, 10 sierpnia 2014

no i bum.


Heja
dziś znów przyszłam ponarzekać, dziś dopadła mnie chwila załamki...
ogólnie to jestem chora, bo mam zapalenie krtani, ale ee tam, jakoś mnie to nie martwi, z innymi sprawami chyba trochę lepiej...ale w razie czego do lekarza mam wizytę umówioną
jeszcze trochę i koniec wakacji, tyle się wydarzyło...sama nie wiem ile w tym wszystkim dobrego, a ile złego.
mijamy się, jakby nic się nie wydarzyło....choć mi brakuje tego wszystkiego.
chciałabym być dzieckiem, mieć wyjebane na ludzi i problemy, cieszyć się każdą pierdołą.
oglądam mój ulubiony serial z dzieciństwa, wracam chociaż myślami tam....
Jenny miałaś rację, nie można się przywiązywać do ludzi, a Ciebie Bukowino zawiodę nie ma dziś optymizmu we mnie.
czuję się jak nic, I'M NOTHING
tyle nowych rzeczy, tyle doświadczenia
cieszą mnie tylko moje łzy ulgi
jutro po-nadrabiam bloogi.

__

- Mamo, mamo... - zawołała 6 letnia dziewczynka.
- Kochanie, nie mam teraz czasu. - próbowała ją zbyć - Ciężko pracuję.
- Zobacz co narysowałam. - nadal uparcie próbowała zwrócić sobą uwagę matki.
- Pokaż ojcu. - poprosiła córkę.
- Ale dziś jest 1 rocznica jego śmierci, a ten rysunek namalowałam dla niego... - matka spojrzała na swoje dziecko i wszystko momentalnie wróciło.


czwartek, 7 sierpnia 2014

postęp.

Hej, jest lepiej ale jakiejś wielkiej ekscytacji nie ma, otóż zrobiłam krok dalej, ale czy ja wiem czy dobrze?
Wyniki z posiewu moczu dobre, zapisałam się do kolejnego lekarza na wtorek jeśli do tej pory z pewnymi kobiecymi sprawami się nie zmieni, jestem zmuszona tam iść, mama nie wie, idę w ciemno, chociaż wie co się dzieje, tłumaczy to moim przeziębieniem....sama nie wiem. Boję się, masakra. Ze znajomymi lepiej, powiedziałam co mnie boli, może serio ich nie doceniam i przesadzam? Przecież oni też mają swoje problemy. Do NIEGO napisałam o tym co mnie boli wczoraj, że czuję dystans, że wszystko jest dziwne...wytłumaczyłam mu swoje zachowanie w stosunku do niej i takie tam, odczytał....rano dzwonił., ale nie odebrałam bo spałam. Nie wiem skąd miałam tą odwagę by to napisać, ale wiem jedno czuję się o wiele lepiej. Praca nie wypaliła, bo nie pojechałam...a tamta babka do której dzwoniłam powiedziała, że nie aktualne. Jestem po 2 imprezach urodzinowych, spokojnie na lajcie wszystko wypadło. Dawno nic nie pisałam takiego fajnego na wstęp na blooga, od następnej notki to zmienię. Hmm...blogi odczytam jutro.

BAJOS CZITAS


poniedziałek, 4 sierpnia 2014

Dramat nr 2564894849184894894....

Ostatnio kocham tak swoje życie, że szczerze go nienawidzę. Boję się wszystkiego i tego jakie decyzje podejmę, ich skutków. Ze zdrowiem klawo i co raz to gorzej, kocham te schorzenia....jak nie to, to pierdzieli mi się w przyjaźni, ja już całkiem dostaję na łeb. Pewnego pana odpuszczam sobie całkowicie przez ostatnich kilka dni pokazał jak mu zależy na naszej znajomości, w dupie ją ma, jeszcze słucha plotek i wygaduje tajemnice, sram na to... Czuję, że nikomu na mnie nie zależy, a każda osoba do której się przywiąże jest egoistyczna, nieszczera. Co raz bardziej czuję, że nikomu nie można ufać, nawet własnej rodzinie i znajomym, każdy nosi zakłamaną maskę dwulicowości. Wczoraj odpuściłam sobie pójście do mojej ekipy chciałam być sama...by mieć spokój, odpocząć, dzwonili nie odbierałam, dziś przeprosiłam koleżankę że nie przyszłam, na co ona dlaczego napisałam jej czemu, nie odpisała, zapytałam czy es doszedł, odpisała że tak ale ze nie umie mi odpisać, napisałam wszystko co mnie bolało od kwadransów cisza.... Jestem niedojebana mózgowa, czułam że niby mogę na nich liczyć, ale jak przyszło co do czego strasznie się waham. Unikam wszystkiego, uciekam przed problemami żeby stawić im czoła. To oni są problemem czy to ja mam problem ze sobą, ze swoim charakterem? Najgorsze jest to, że nie potrafię dojść do żadnego wniosku, może sama przesadzam i wszystko sobie wmawiam? Muszę odpocząć od samej siebie, tylko jak?


 przekleństwo na s? - Samotność.

piątek, 1 sierpnia 2014

Każdy koniec to nowy początek?

Czasem jest źle, bardzo źle...dochodzisz do wniosku, że pomimo wszystkiego chcesz być szczęśliwy i zaczynasz to robić, a wtedy życie znów daje ci jebanego kopa w tyłek i zaczyna sprawdzać twoją cierpliwość, tak właśnie pisze się ostatnio mój scenariusz. Od kilku dni, jedna wielka cisza, ignorancja z jego strony, to skoro on ma wyjebane to ja  jeszcze bardziej mam wyjebane na niego, ale niestety nawet kiedy próbuję w sobie stłamsić to wszystko wraca wieczorem...każda spędzona chwila, rozmowa, spojrzenie, żart...potrójna siła. Z jednej strony ten cały dystans i izolacja od całej ekipy ma być dowodem na to, iż nie jest to tylko robione względem mnie, ale ja mam całkiem inne wrażenie. Gościu dowiedziałeś się tylko, że jestem w Tobie zakochana, to jest jakiś news? Nawet o tym nie gadaliśmy, a Ty ponoć sam się domyśliłeś. Ostatnio na ognisku totalna wyjeba, niby przy wszystkim rozmawia ze mną normalnie, ale ja czuje, ja wiem że wszystko i tak się rozsypało. Jeżeli teraz na ulicy chociaż powiemy sobie "Cześć" to będzie dobrze, jeśli porozmawiamy o czymś ogólnie uznam to za sukces. Ale to tak potwornie boli, cierpię...przez co? Prawdopodobnie przez pojebanych ludzi i plotki. Wczoraj jak nigdy od hen czasu rozmawiałam z koleżanką, która powiedziała że jej chłopak, a mój kolega, powiedział JEMU, że on mi robi nadzieję, co to za brednie? Może to jest cały problem, że on nabrał dystansu z tego właśnie powodu? Chciałabym pogadać, wyjaśnić całą sytuację, na czym stoimy oboje, sama się przyznać i powiedzieć co czuje, ale znów brakuje mi chujowej odwagi. Brakuje mi jego jako osoby, ale nie chce nic...chcę jego szczęścia, chce byśmy czasem wyskoczyli na piwo, jak starzy, dobrzy kumple. Ja pocierpię, przejdzie mi i będzie ok...ale to trudne skoro będę cierpiała bardziej, widząc że osoba którą.... nigdy nie będzie moja, ale czym się strułeś tym się lecz jak to się mówi. Ale jest druga strona medalu...mam zachować dla siebie tego czego się dowiedziałam, ok zawsze w rozmowie mogę to pominąć i ogólnie zapytać czemu mnie unika, czemu się tak zachowuje, gdzie się podziały stare, fajne czasy. I znów ale...skoro on ma mnie gdzieś, to może ja też powinnam sobie odpuścić i mieć to w tyłku? Jeśliby mu zależało... zachowywał by się inaczej, walczę z wiatrakami? A może sam też tak zwleka jak ja? Nie-nawidzę tej całej niepewności, nie wiem co mam robić. Chcę napisać, ale to mam sens? Jak dojdzie do rozmowy to co mu powiem? Może powinnam pokazać, że nie jestem w stanie o nim myśleć, ale oszukiwać samą siebie? POMOCY.
To czekanie jest żałosne. Chyba pozostaje mi jedno, iść zapomnieć (czyt. najebać się albo zjarać), tak uciekam przed problemami, mam dosyć chaosu w głowie.