piątek, 31 stycznia 2014

CHWILOWA OMEGA.

Ostatnio znów analizowałam jedną rzecz, czy każdy z nas ma już spisany scenariusz życia od początku do końca czy też jakoś ma wpływ na swój żywot i jakoś nie mogę znaleźć sensownej odpowiedzi, raz Bóg daje dowody, że ma wpływ a raz jakby oczekiwał jakiegoś kroku od nas, i znów takie na wpół realne, chyba jest tak że my mamy na nie wpływ, jak i ten z niebios (deizm?). Czasem daje nam kopa w tyłek byśmy zrozumieli co i jak leży, a czasem zostawia trochę swobody byśmy za sprawą doświadczenia naprawili to co jest dla nas ważne, a czasem jak już naprawdę nie wiemy jak to daje nam znać, on jest od tego by ci pomóc a jak wie że wiesz to będzie milczał tak długo aż zrozumiesz...trudna logika, ale czasem skuteczna. Mogłabym wymienić wiele sytuacji, gdzie ingerencje miała ręka boska i wiele gdzie sama musiałam dojść po nitce do kłębka, tu nieważne jest czy ktoś jest wierzący czy jest ateistą, bo jakaś siła dogłębnie istnieje na pewno, naprawdę. 

'Nie śnij, bo życie Cię rozczaruje.'

_______



Nie myślę, bo dostaję furii
mój mózg nie ma awarii
to ze mną coś jest nie tak
nie wiem co, ale to fakt
Zostaję tutaj, wolę być sobą
niż nosić maskę, bo świat 
to teatr, a ludzie -sznurowane kukiełki
żyjące w dużym świecie , gdzie
każdemu jest ciasno..
wyjeżdżają, wracają, narzekają
normalka w ponurym globie
Bezludna wyspa -najlepsze sacrum, gdzie nie 
mam z nikim kontaktu, gdzie nie ma lekcji 
co robić i jak żyć
Zamykam oczy, jestem kim zechcę a gdy otwieram
chcę jej znów przymknąć..
bo spoglądanie na szare niebo
to nie moje hobby!


_______
A co u Anonym?

Anonym od dzisiaj zaczyna ferie i jest przeszczęśliwa, że odpocznie od zgorzkniałych nauczycieli i wielu twarzy które wkurzają już ją tak, że cofa się jej bigos z komunii. Szesnaście dni laby i odpoczynku spędzi na czytaniu, może spotka się ze znajomymi i pisaniu, ogarnięciu zaległych spraw i spojrzeniu na wszystko z perspektywy. Olka wkurza ZIMA, która sprawia że znowu ma gówniane stany depresyjne i wątpi w siebie i swoje życie, chodzi smutna i chrzani każdego, pali jak smok i modli się o lepsze jutro. Chciałaby być uśmiechnięta i szczęśliwa, ale jej Pan z nieba jak zawsze ma inny plan który jest niezgodny z życiowymi planami. Marzycielka śni o śmierci, ma wyjebane na ludzi którzy podają jej rękę jak coś chcą, tworzy mur i zostawia za sobą spalone mosty, tworzy historię i cierpi. Ale mimo tego złego czasu pragnie życzyć wszystkim: 
UŚMIECHU NA TWARZY, LATA W SERCU I WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO! 

_______
PÓKI CO ZAWIESZAM BLOGA I NIE WIEM KIEDY WRÓCĘ DAM ZNAĆ PO FERIACH... NIE MA SIŁY NA NIC, NIE MAM SIŁY WSTAWAĆ RANO Z ŁÓŻKA, JEDYNE O CZYM MARZĘ TO BY ZNIKNĘŁY TE FAŁSZYWE TWARZE...ALE SPOKOJNIE BĘDĘ OBOK, NIE KOŃCZĘ Z BLOGOWANIEM.. RODZINY SIĘ NIE ZOSTAWIA!

WASZA A. MARZYCIELKA.

sobota, 25 stycznia 2014

Życie to milion uśmiechów.

Kilka tygodni później, nie chcę wam opisywać tego trudniejszego czasu związanego z odchodzeniem na 2 świat.. odwiedzałam ją jak tylko mogłam i miałam w sobie tyle siły, bo wyglądała jakby miała dwa razy więcej lat, pełno siniaków na rękach i całkiem inny kolor skóry, bo to obumierała. Chciałam ją zapamiętać taką jaka była za życia, kochana i uśmiechnięta, zawsze gotowa wysłuchać, pocieszyć i przytulić. Pewnej soboty, gdy byłam załatwić kilka spraw na mieście, odwiedziłam ją choć bałam się tam iść i oglądać to wszystko, ale mimo rozrywającego bólu od środka i strachu weszłam na salę intensywnej terapii i przez kilka minut czuwałam obok, gdy wychodziłam wspomniałam o tym jak ją kocham, a ona lekko uścisnęła mi dłoń.. ostatni raz, wybiegłam z płaczem, wieczorem byłam jakaś spokojna i dziwnie się czułam, jakbym zrobiła coś ważnego i czekała na reakcję, około godziny 4 rano zadzwoniła ciocia i uczucie minęło... babcia odeszła, bo serce przestało pracować. Z 1 strony czułam ulgę, bo byłam pożegnać się? Wiedziałam, że jest w moim sercu i czuwa nade mną.. ze tam gdzie teraz jest, jest jej lepiej bo nie cierpi... a z 2 ogromną stratę, nie kryłam uczuć, płakałam, nie jadłam, nie spałam... zjechałam z wagi. I to co mnie najbardziej niepokoiło nasiliło się...ataki, niedawno mówiłam że to nic takiego i nie ważne, już nad tym nie panuję. Automatycznie w ciągu kilku sekund wybucham rykiem i pokutuję z cyrklem w ręku, od środka zamykam się.. nie tylko z powodu śmierci babci, czułam się strasznie samotna...nawet w tłumie ludzi. Nikt mnie nie rozumiał. Iza choć trochę próbowała mi pomóc, wpłynąć na mnie ale ja na to nie pozwalałam. W dzień noszę maskę, ale osoby znające mnie na wylot nie dają się nabrać.
Co do szkoły matma na 1 semestr do poprawki, poprawiam sprawdziany i o dziwo wychodzi mi to, choć co raz bardziej mam problemy z koncentracją, miewam migreny i śpię.  A wieczorem historia się powtarza...czasem myślę, że dam sobie radę ale wtedy chwalenie dnia przed zachodem słońca jest do bani i bez większego sensu. Ojcu to chyba najbardziej ze wszystkich odbiło... zaczął pić ile wlezie i robi awantury, wyżywając się na mamie, ostatnio chyba mam przywidzenia i mam wrażenie, iż ktoś mi się przygląda i obserwuje...dostaję już całkiem na łeb. Zaczęłam pisać wiersze i bloga, oczywiście anonimowego by tam się wyżalić, bo tacy mnie nie ocenią ale za to pocieszą.

"MANIA"
Jest taki ktoś kogo nie ma. 
przytula, całuje i mimo mych fobii miłuje,
jest idealny, nie ma wad u stóp
stoi mu cały, niczego nie-warty świat
nie mówi, ale słucha bo wie że nie
powinien się wydurniać...pojawia się i znika
taka łatwa sztuka magika, nim nie jest ale czaruje
i dobrym snem mnie obdarowuje, 
to taki ktoś podobny do mnie, ale 
jest lepszy jak stoi koło mnie, ale
jest idealniejszy od idealnych
bo namalowany w mych marzeniach nieurzeczywistnianych.

Wiedziałam, ze umiem pobawić się słowem, wytworzyć to co określi moje emocje, taki zarys uczuć, moje próbki czytał Damian i twierdził "Jesteś mega dziwna, ale wyjątkowa". Dobra wracamy do rzeczywistości...Nie wiem czy wam wspominałam, ale mam rodzeństwo, lecz szkoda mi o nich mówić bo nie są tak barwni. Ani nie mieszkają ze mną, jestem najmłodsza...zajebiście-super-niefajnie, bo rzadko do kogo było otworzyć usta. Siostra starsza o 6 lat, ma 4-letnią córeczkę Gabrysię, brat 20-letni Darek chodzi do ostatniej klasy technikum, rok robił zawodówkę ale jednak chciał być ambitniejszy, po 18 roku życia wyprowadził się od ojca, pracuje i mieszka z dziewczyną, jest spoko i wiem że na niego tez mogę zawsze liczyć, choć ma bardzo mało czasu bo jest zalatany, no to dzisiaj rano wpadł do nas bo był u babci na grobie, i jakoś się złożyło że podwiózł mnie i Damiana do szkoły, oni prowadzili pogawędkę, a ja patrzyłam w okno i myślałam, zarazem o wszystkim i o niczym.
- A Tobie siostra co? - oderwałam się i poprawiłam włosy, ostatnio farbowane i przypominające krwistą czerwień.
- Chcę tatuaż wiecie? - dziwna myśl mi się nasunęła.
- Na tyłku? - zaśmiał się Damian.
- Mam Ci powiedzieć co Ty masz na tyłku? Wielką, brązową myszkę! - a mój brat wybuchnął śmiechem.
- Za to ja nie mam lewej piersi większej od prawej. - zripostował.
- Śmiej się śmiej - i nie mogłam powstrzymać śmiechu, 1 raz od jakiegoś czasu było to szczere, mój brat się odwrócił.
- Małe, słodkie, zakochane dzieci. - spojrzeliśmy na siebie z Damianem.
- Że niby my?
- A kto, ja? - i prowadził auto dalej, a my beka z Damianem. - Wyglądacie jak para.
- Naucz się odróżniać przyjaźń od miłości. - powiedziałam, a mój przyjaciel:
- I przyjaciół od kochanków? - i ten znak zapytania w głosie.
- Serio, wy tylko przyjaźń? - nie mogłam przestać chichotać. Gdy wysiedliśmy z auta i pożegnaliśmy się z Darkiem mieliśmy kawałek do szkoły, bo wysadził nas 'po drodze'
- Palisz? - zapytał z uśmiechem.
- Tak. - odwzajemniłam, robiąc z ust kształt banana.
- Miło patrzeć na to jak znów się uśmiechasz.
- Po prostu mnie to rozbawiło.
- Brakowało mi tego widoku, w ogóle jak się trzymasz? - wzruszyłam ramionami, bo serio nie wiedziałam. Zaczęłam palić i czułam się lepiej. Ale on chyba poczuł, że sytuacja zrobiła się niezręczna i zmienił temat. - Ty serio z tym tatuażem?
- Tak, chciałabym. - znów się rozmarzyłam.
- Gdzie? Bo mi się marzy taki smok..- wziął moją rękę i pokazał gdzie, akurat tam gdzie mam rany, więc powiedziałam "ała" - Ola.. - spojrzał na mnie - Ola? - i wyczytał wszystko, podwinął rękaw kurtki i zobaczył, oczywiście próbowałam wyrwać rękę, ale na marne. - Pojebało Cię?
- Jak widać. - spojrzałam w niebo, był środek grudnia, ale śniegu ani grama i dobrze, bo tego nie-nawidzę. Taka mała dygresja.
- Dlaczego? - prawie krzyknął.
- Nie chcę o tym gadać. - wyrwałam rękę.
- No to pogadasz z psychologiem. - zagroził mi.


___
A teraz co u mnie?
Nom to tak ocenki już wystawione, nie mam żadnej trójki, jedna piątka, same czwórki i dwie dwójki 
(z matmy, i z biol. uwierzcie w mojej szkole z tych przedmiotów wyżej się mieć nie da). U mnie w szkole za kartk. aby mieć chociaż dopka to 51% :) Póki co mam mało czasu na pisanie, ale w ferie to się zmieni, przeboleje ten tydzień i laba <3 Hm.. wczoraj byłam u pani psycholog i omówiłyśmy kilka spraw, ogólnie emocjonalnie nie czuję się dobrze, ale nie chcę o tym gadać. Wiecie ile lasek z mojej szkoły jest w ciąży? Nawet z 1 i 2 klas... aż żal patrzeć, rozumiem jak jest to planowane, ale no jak to wpadka to naprawdę współczuję tylko tym dzieciom. Byłam w bibliotece, i uszykowane już mam masę książek, dawno nie czytałam, a w ferie zapewne wpadnę w wir. W domu da się przeżyć, ze znajomymi w miarę ok ;) Przepraszam, iż dziś tak na szybko.. ale no tak jakoś wyszło, dziś już nie dam rady wejść na Wasze blogi, ale jutro zajrzę na pewno:) A ty zimo WYPIERDALAJ! 


Pamiętacie Natalię z bloga naraziewalcze.blogspot.com? Wróciła, znajdziecie ją pod nowym adresem: spalonemosty.blogspot.com :) 
Poprosiła mnie bym  Was zaprosiła do niej! 

Z Joe ;*

http://www.youtube.com/watch?v=AOKK4AZcbaY&feature=share 
( Kto zna ten kawałek?)

sobota, 18 stycznia 2014

People change. Memories don't / "G"

Kiedy człowiek myśli jedno staje się coś odwrotnego lub coś czego pragnie, ale ostatnio próbowałam z logiką 'nie-myślenia', wpajałam tyle rzeczy jednocześnie by na to co w głowie nie mieć czasu, po paru dniach udało mi się to normować, choć czasem nie miałam co wymyślać by zająć ręce i trudniej było przed snem, gdzie zdarzało mi się tak długo bujać w obłokach i myśleć, a raczej filozofować, iż nie spałam... kilka tygodni spowodowało, że uspokoiłam się wewnętrznie i rzeczy, które dotąd mnie nie wkurwiały... zaczęłam je akceptować, a nawet lubić... Gdy jechałam ze szkoły, byłam na spacerze... nie interesowało mnie to, ale jak znikła moja 'adoracja'... to w moim uwielbieniu pojawiła się chmara, zbliżała się w moim kierunku, a ja uciekałam... im była bliżej tym się bałam, gdy zrobiłam zwrot w jej stronę... poczekała, ale gdy zaczęłam z nimi sprzyjać (albo nią) to w jednej sekundzie rozproszyła się, aż odeszła i zostawiła mnie samą. Gnoje mnie nabrali, sprawdzili czy moja postawa jest zgodna z prawdą, zobaczyli że to była maska, próba walki ze światem, zostałam sama, czuję się oszukana o to 'coś', wykastrowana, nabrana, Jak zabawka, pobawiono się mną, teraz pora odstawić na półkę... ale ja nie jestem jak skała - bez uczuć. Już próbowałam ich nabrać ale jednak moja 'skuteczna' metoda nie działa... rzeczywistość wiedziała, że szykuję podstępny plan... człowiek ma ZAJEBISTĄ PODŚWIADOMOŚĆ, daje to tak jakby dowód na istnienie karty, w której wszystko o nas jest już tam zapisane, a samowolki nie ma...!!!


ROZMOWA BOGA Z CZŁOWIEKIEM:

- Boże daj mi siłę, bo jak mi ją dasz to ich wszystkich rozpierdole. 
- Kogo?
- Tych dwulicowców, egoistów,  których nazywasz ludźmi.
- Ale uspokój się, co zrobili?
- Ty się jeszcze pytasz? Pokazali mi, że życie to nic nie-wartny żywot.
- A czegoś nauczyli?
- Że lepiej się do nich nie zbliżać, bo ranią... najpierw szczują jak psa, a potem bawią i porzucają...jak rzecz, im się nie ufa. 
- Ale z 2 strony chce się wierzyć, że są inni. Prawda?
- Skąd to wiesz?
- Sam jestem, przecież człowiekiem. 
- Tzn, że ja też taki będę?
- To zależy. 
- Od czego?
- Czy będziesz ich unikać czy z nimi żyć, choć jest 1 'ale'.
- Jakie?
- Nie wszyscy muszą być tacy sami. 
- Tzn?
- Nie wszyscy są ulepieni z tej samej gliny. 
- Czyli mam być obok nich?
- Nie i Tak, musisz dobierać sobie osoby godne Ciebie, poznawać ich powoli, a jeśli okażą się złymi to szukać i otwierać się na tych co na to zasługują.
- Czasem lico wychodzi po czasie.
- Na świecie jest 6 mld ludzi. 
- A wszyscy i tak są tacy sami.
- Spróbuję Cię przekonać. 
- Nie da rady. 
- Dlaczego?
- Bo czasem nawet Ty pokazujesz mi jakim jesteś chłamem. 
- Oj dziecko, to dla Twojego dobra. 
- Cierpienie nigdy nie będzie dobrem, gdy nie mamy sił, tracimy coś czego nie odzyskamy - czas. 
- Wyrówna sie, kijek zawsze się odwraca. 
- Nie rozumiem. 
- Na tą wątpliwość odpowie Ci już życie. - i zniknął z jego myśli. 


" Bądź swoim przyjacielem.
Nie krytykuj bezlitośnie wszystkiego, co robisz.
Pochwal siebie. "

--------------------------
 http://www.youtube.com/watch?v=z6jG8LxoeVI&feature=youtu.be

Znacie ten kawałek Igora Herbuta? ;)


A teraz co u Anonym? 
Dzieje się jak zawsze ;) Poszłam za radą Bukowiny i co koleś okazał się totalnym frajerem, byłam z koleżanką i nie chciałam pisać, bo uważam iż takie pisanie w towarzystwie jest niegrzeczne a on 'długo trwa to spotkanie'.. nie-nawidzę jak ktoś chce mnie kontrolować! Potem odwalił inna manianę...byłam u znajomej po zamówienie z Avonu, a on jak mu napisałam gdzie jestem.. to z mordą, że dla niego czasu nie mam a dla innych tak oraz, że nie chce mnie znać. Ogarniacie to? Sama nie wiem w co się wpakowałam, w sumie koniec pisania i nawet tego nie żałuję ;-) 
Tydzień minął spoko, jeszcze 2 tygodnie i ferie, bo ja z Wielkopolskiego, ocenki wlatują, dużo sprawdzianów, co raz bardziej wkurza mnie to co mnie otacza.. gada na 1, a za plecami
 'WIELKI PRZYJACIEL' , zaczęłam małe sprzątanie w swoim życiu ;) Ktoś ostatnio mi zarzucił, że to co tu umieszczam nie jest moje, wszystko co tu dodaje jest moje, to u góry napisałam ostatnio jak wagarowałam na 1 lekcji w galerii ^^ A potem było tłumaczenie, gdzie to ja byłam :P W szpitalu z koleżanka na badaniach, Wiolka pozdrawiam Cię :* Byłam na zakupach ostatnio z sis i jak mamusia zobaczyła trampki to się przeżegnała, dużooo myśle, trochę piszę.. oddycham muzyką i jakoś to leci ;) Ostatnio piszecie, iż moja książka jest bardzo autobiograficzna, zdarzenia są tam jakies wzięte.. ale wszystko nie dzieje się tak serio, ale cieszy mnie, że umiem tak Was zachwycić! 
Pozdrawiam Anię jeśli to czyta ;)

Bye robaczki! 





sobota, 11 stycznia 2014

Eta? - Nie ma nierealnych marzeń, są tylko nasze psychiczne blokady.

- Babcia? Co z nią? - czułam jak po policzkach płyną mi łzy , moja babcia która pół dzieciństwa opiekowała się mną i wychowywała, bo nie mogła patrzeć jak ojciec pije i wyżywa się na rodzinie, zabierała mnie wtedy kiedy mogła, choć dziadem często sam wyrządzał awantury i bił babcię, kiedyś słyszałam jak ojciec się z nią kłóci, ale kiedy ona mu coś mówiła, on nie chciał dać sobie powiedzieć... co alkohol robi z ludźmi, dlatego go nie cierpię, zniszczył całe moje dzieciństwo, gdyby nie to.. może moje życie wyglądało by inaczej? W domu nie brakowało pieniędzy, i nie jedno byłoby zrobione.. a tak to ledwo co ciągniemy od 1 do 1.. nie-nawidziłam ojca, był nim wyłącznie na papierku, nigdy się mną nie interesował, w ogóle nie brał udziału w moim wychowaniu, nic o mnie nie wie, jak obcy człowiek. Babcia to dobra kobieta, zawsze chciała (jakie chciała?) dla mnie dobra, mówię o niej w czasie przeszłym, a ona żyje..
Wiem, że z babcią nie jest w ostatnim czasie dobrze, bo od półtora roku choruje na stwardnienie rozsiane, praktycznie nie mówi, nie chodzi w ogóle, w ciągu roku choroba tak postąpiła, niedawno na komunii mojej kuzynki chodziła jeszcze o balkoniku, później jeździła krótki czas na wózku, ale potem nie mogła bo straciła czucie w palcach, teraz jest praktycznie jak roślinka...ale jest...dla mnie będzie zawsze jedną z najbliższych osób - Mamo ! - krzyknęłam, mama wzięła głęboki oddech i zaczęła mówić.
- Babcia straciła w domu przytomność, ciocia zadzwoniła po pogotowie.. kiedy karetka przyjechała, stwierdzili że to agonia, i być może gdyby ją teraz przewieźli nie przeżyłaby, wuja się wściekł i zaczął się wykłócać, ze człowieka ratuje się do samego końca. Na te słowa zabrali ją, trwa operacja, nie wiadomo czy babcia się w ogóle wybudzi, oni jej teraz tylko przedłużają życie. - czułam ból, potworny taki od środka, który rozpierdzielał moje wnętrze, bolało mnie w dosłownym znaczeniu serce, tak mocno kołatało, kuł mostek i lewa pierś, wiedziałam iż to z nerwów. Miałam ochotę znaleźć się przy jej łóżku i trzymać ją za rękę, mówić jej że ma walczyć i się nie poddawać, powiedzieć jak bardzo ją kocham i dziękować za to co dla mnie robiła przez całe życie. Ratowała. Strugi łez płynęły, nie mogły przestać płynąć, nawet nie chciałam by przestały, czułam się w ten sposób lepiej niż jakbym miała pokutować ranami na rękach, krew - lubiłam czuć ją na swoich dłoniach, przez chwilę nie myślałam o tym co mam w głowie, tylko o tym jak zatamować czerwoną ciecz ze sznyty. Ktoś zapukał do drzwi, ja od kilku minut siedziałam w swoim pokoju w sumie nie wiem nawet jak się w nim znalazłam, co mówiła do mnie mama, jak skończyła mówić o okolicznościach pobytu babci w szpitalu... byłam nieobecna.
Drzwi same się otworzyły, ktoś usiadł obok mnie i mocno mnie przytulił.
- Ona umiera.
- Cicho. - mówił Damian - uspokój się.
- Dlaczego Bóg jest taki niesprawiedliwy?
- Jeśli w ogóle istnieje, to może je potrzebuje. - szepnął - Oddychaj głęboko.
- Ale kto mi teraz pomoże jak nie ona? - wzięłam głęboki oddech bo ledwo co mówiłam, dusiłam się tym płaczem.
- Ona i tak nie byłaby w stanie, pamiętasz jak byliśmy u niej kilka dni temu? Była przykuta do łóżka i ledwo co kontaktowała, nie była nawet przytomna. Ola ludzie przychodzą i odchodzą, a na ich miejsce wchodzą nowi do naszego życia. Każdego z nas prędzej czy później to dopadnie, nie musimy się bać bo prawdopodobnie wędrujemy do lepszego świata, Twoja babcia będzie przy Tobie, póki pamiętamy o ludziach to są z nami - słuchałam jego głosu i wiedziałam, że ma racje, nic nie wskóram łzami, muszę być przy niej do końca, kiedy ona była obok mnie w dzieciństwie, ja będę ją wspierać w odejściu, pogodzić się z tym.. Żaden żywot nie jest łatwy bo to strata, ale pożegnanie nie jest na zawsze. Ja też umrę, jeszcze spotkam babcię, jeśli w ogóle pójdę do nieba, bo nie uważam się za dobrego człowieka... nawet nie wiem czy tacy istnieją, ostatnio zauważyłam, że ludzie to straszni egoiści, póki co oni są najważniejsi i ich szczęście.. a rodzina, przyjaciele odchodzą na dalszy bok, a może i plan. Ja nigdy nie byłam takim człowiekiem, w sumie nie wiem jak można być kimś takim i dbać tylko o swój tyłek.. byłam za dobra, przez co ludziom też się za dużo wydawało i zaczęli to wykorzystywać przeciwko mnie, kiedy ja potrzebowałam ich wsparcia, rozmowy... nie było nikogo. Znajome? Czasem mam wrażenie, że nie umiem tego zmienić bo jestem już tak zaprogramowana, nie uczę się na błędach to znaczy, że jestem złym człowiekiem? Kiedyś rozmawiałam na ten temat z Damianem i powiedział:
- Ty zła tak? A kto potrafi pomóc innym jak tylko tego potrzebują, doradzić i wesprzeć? Jesteś dla innych zawsze, masz dobre serce jak mało kto, a to że czasem popełniasz błędy nic nie znaczy, więc nawet tak nie mów. Nie pozwalam. - i jak tu nie dziękować Bogu za takiego przyjaciela? Zrobiłam nutę dygresji, by nie myśleć.. ale jak to zabić? Jak nie o tym, to zaplątuje się w smutniejsze myśli i rzeczy..
- Wiesz czego najbardziej będzie mi szkoda? Że nie zobaczy jak jej wnuki i prawnuki dorastają, to bez sensu ze rodzimy się żyć.. a za moment umieramy, pieprzona ligika. Niby kto wejdzie na jej miejsce? Bo wątpię, by ktoś umiał zatkać taką dziurę w sercu, która właśnie się już tworzy. - odpowiedziałam przecierając łzy.
- Na to pytanie odpowie ci już życie.
___
No to kolejny taki mini rozdział macie u góry, widzę że przybyło wielu nowych czytelników, bardzo mnie to cieszy ;) Adres bloga dostała jedna osoba, jeżeli to czyta pozdrawiam ją serdecznie ;)
Ostatnio często myślę.. i jak patrzę na ten pokręcony świat, to czasem gęba sama mi się śmieje, po pierwsze nie jestem zazdrosna jak widzę zakochane pary, wręcz przeciwnie cieszę się ich szczęściem... każdy uśmiech mnie cieszy, ostatnio jak byłam w kościele widziałam taką scenę: kobieta siedziała z przodu i się modliła, a kilka ławek za nią siedział jej mąż z malutkim synkiem, mały chłopiec wyrwał się ojcu i pobiegł do niej, chwycił za rękę i ciągnął, matka wstała i szła za synkiem a mały usadowił ją obok ojca i sam usiadł w środku.. niezły agent, kolędą przede mną w piątek.. a w ogóle to po feriach oficjalnie ćwiczę na wf, ocenki po maluśku wystawiane  ;-) To chyba tyle.... :) a i dzięki za wsparcie okazane Niezauważalnej ;)
Sorry, iż dzisiaj tak mdle..

__

No i taki beścik:
 Ostatnio ktoś miał mnie uczyć zaufania do ludzi, a szczególnie do facetów.. ale co poradzę że jak jeden mnie nauczył, że się nikomu nie ufa.. to to się zmieni, w sumie nikt mnie nie zna, i nigdy do końca nie pozna.. bo ja na to nie pozwolę, choć i tak wszyscy znają mnie lepiej niż ja sama.. a faceci to debile, jak postanowiłam że odpuszczam ich sobie, to zrobiła się chmara. 


sobota, 4 stycznia 2014

Delta + Epi­demia XXI wieku

No to zacznę od 1 sprawy.. proszę mnie nie informować o nowych notkach, gdyż każdego bloga, którego czytam mam zapisanego w newsletterze, i wiem kiedy pojawia się u Was coś nowego :) Blogi czytam i komentuję codziennie, więc spokojnie, o nikim nie zapominam :) Odpowiadajcie w ankiecie ;)

Druga sprawa, kończę czytać blogi, które zasypują mi tu sam spam... i nie czytają notek, a tylko przepisują cudze komentarze, zżynać można ale nie na moim blogu ;)

Ktoś nie wiedział, iż miałam konkurs na blogu, był on na moim poprzednim blogu, tu miało odbyć się rozstrzygnięcie ;)

Notka nr 1 "Spam"

Spam 1. spam 2. spam 3. e.t.c. Najbardziej co mnie denerwuje na blogach, to właśnie to wejdzie Ci ktoś i napisze 'fajnie' , 'ślicznie' , 'pięknie' ... a reszta (pusto) . Czasem notka jest smutna, ktoś pisze jak mu źle i wgl. a osoba komentuje 'fajna notka' baaaaardzooo ;c Nic bardziej nie wkurza.. teraz w globalnej wiosce.. zrobił się 1, wielki syf. Ludzie nie robią już czegoś dla pasji, przyjemności.. ale dla MODY no i fejmu. I to wkurwia podwójnie. Wpada.. czyta.. pisze bzdury.. a ktoś 'cieszy' się z komentarza, ale ja nie wiem skąd ta radość.. jak nikt nic nie przeczytał, po chuj takie pisanie? Na poprzednich blogach miałam wielu, szczerych czytelników.. ale wielu z nich wykruszyło się.. skończyło z pisarską karierą, usunęło blogi, zniknęło bez powodu. A teraz? Jest Was garstka. Ale ich opinia jest dla mnie bardzo ważna i cenna. Szczególnie biorę tych, którzy są ze mną od początku TerraFelix, BonaVonTurkę, Kamcię, Jenny.. i wielu innych. Wy jesteście tutaj nie dla ilości komów, osób, które czytają i obserwują, jesteście tu bo kochacie to co robicie i pomagacie innym. Tworzycie wspólnotę, rodzinę ;) Nie interesuje Was normalny świat, tworzycie nowy, lepszy. Nie rozumiem logiki.. po co to komu? To jakoś wpłynie na Wasze życie? Popiszecie się przed innymi sławą? W sumie to jeden bajzer i wg mnie jest to żałosne, wolę mieć 2.. nawet 3 czytelników, ale lojalnych i szczerych , niż spam.. od góry do dołu i żadnej krytyki.. taka plaga roi się też na asku, głupie wymuszanie.. to Was uszczęśliwia? Po co Was ile Was osób śledzi, to tylko liczba.. tak serio to ktoś ma w dupie to, że Ciebie zaobserwował.. Robicie z siebie durniów, a ludzie śmieją się. Czasami przez takie gówno nie ma się ochoty pisać i prowadzić bloga, uwierzcie.. 
Amen. 

Mam teraz gdzieś opinię tych co o mnie pomyślą, że ich zjechałam. Prawda niestety boli. 


 _____
Zostałam nominowana do liebstera, ale ja nigdy nie biorę w tym udziału.. ale dziękuję za każdą nominację, to wiele dla mnie znaczy...szanujecie mnie i moją pracę. Jesteście kochani <3

Co u mnie?
I jak zawsze stali czytelnicy mają rację, więc dziś jest pozytywnie.. bo tak powitałam ten nowy rok, weszłam w niego szczęśliwa. Jaki sylwester taki cały rok? Mam nadzieję ;) Od poniedziałku zawitam u Niezauważalnej, na swoim blogu już się skarżyła, że jej limit internetu na cały miesiąc w 3 dni wykorzystałam, jestem zdolna no po prostu ;) Nie piłam, byłam trzeźwa.. w sumie nie miałam siły, ochoty i byłam pełna po frytkach, są zajebiste wspomnienia. Odpoczęłam od mojej familii, ale jak wróciłam tam w czwartek po szkole... masakra ;c Mniejsza o to, postanowiłam zmienić trochę w tym roku i póki co 4 dzień i jakoś nie daję rady ;DD Ostatnio jest troszeczkę lepiej, w szkole.. zawał nauki.. ale damy radę. Kocham zbrodnie i karę </3 . Muszę się pochwalić, na boku u belferki z polaka wypełniam sobie teksty maturalne, początkowo pisałam na pały, ewentualnie dopy, a teraz trójeczki.. i prawie 4 ;) trudno trafić w klucz, jak myśli się nie co inaczej ^^ Od nowego roku ćwiczę na wf, chociaż kręgi będą boleć.. nie ma, potem tyłek rośnie a ja narzekam, że za gruba jestem :) Dużoo pisałam ostatnio, a potem tzn. chwilowo brak wenyyy ;c Czytam za to o wiele więcej :) Nie wiem co mam jeszcze napisać, jestem szczęśliwa iż Was mam robaczki! :))) Dzieje się trochę nowych rzeczy, ale zanudzać Was nie będę :P






http://www.youtube.com/watch?v=3Jr5cGcx7eo   -> Ostatnio jeden z lepszych kawałków, które słyszałam. Znacie?


____
II.
Wokoło drzewa, powiewa wiatr.. a środkiem ulicy idę ja, patrząca w niebo, słuchająca dochodzącej z kieszeni muzyki , mam gdzieś resztę świata, doceniam chwilę, trwającą wartość sentymentalno-znaczeniowo-wspomnieniową. Tworzę neologizmy, porzucam stereotypy...nie patrzę za siebie, bo po co drapać stare rany? Otwierać wór wspomnień? idę nauczona o krok dalej, naradzam się inna.. silniejsza, mądrzejsza, optymistyczniejsza.. ambitniejsza. Z carpe diem ale i memento mori, słucham swojej życiowej muzyki, czasami innej też ale podchodzę do niej luźniej, nie angażuję się, nie przejmuje. 
Wartości nad wartościami znam, mocne i słabe.. o to dbam i drzwi uchylam nieufnie, ale tip topem. Nieustannie prowadzę domową wojnę w sobie, ma być tak i basta, pesymizm odsuwam zabijając go czymś weselszym, cieplejszym. Nie duszę się, oddycham równo, nie sapie, dotykam siebie emocjonalnie, prosto na zwór prostoty, pletę słowa..Tworzę to co masz w głowie.. powoduję refleksję, i nie martwię się o tempo i resztę, to co moje..to Twoje. Ale Ty wnioskujesz na swój sposób, nie chcę suchych myśli.. wolę trzeźwe realia, kocham ból a nienawidzę monotonii, nie wprowadzam zmian.. jeśli już takowe mają być to nie jakieś duże, ale pozwalające się ułożyć.


" Nie jestem cholerną pesymistką, pieprzoną realistką ani pogodną optymistką. Jestem dziewczyną z marzeniami, która wie, że w życiu nie ma łatwo. Nigdy nie poddaję się, nie uciekam marzeniami do innego wymiaru. Jestem dziewczyną którą wychowało życie. "


PS.
W NOWEJ NOTCE BĘDZIE NASTĘPNY ROZDZIAŁ KSIĄŻKI, ZAPRASZAM ;)