piątek, 31 lipca 2015

"n"x

Wszystko mnie wkurwia.
Muszę iść do lekarza na ciele wyszła mi straszna wysypka, swędzi i jest jej co raz więcej. Albo to pokrzywka albo potówki. Ale stawiam na pierwsze. Szukam w necie sposobów żeby sama to leczyć, ale nic nie pomaga, w nocy nie mogę z tego powodu spać bo to piecze i muszę się drapać. Moja mama na mój pomysł udania się do lekarza zaczęła się ze mnie śmiać, a mi w ogóle nie jest do śmiechu bo jest to dla mnie co raz bardziej uporczywe. Cały brzuch, plecy, ramiona, dekoltu mam w czerwonych cętkach.

Troje to już tłum prawda? Zaczęło się wpierdalanie osób do mojej relacji z A. Otóż siostra mojej znajomej, która zna A. było ostatnio z kumpelą z nami na spacerze nad staw, a że ja zaczęłam zrzędzić że A. nie dojedzie bo nie zna drogi to zapytała mnie o kim mówię, powiedziałam że zna A. bo kumpluje się z jej siorą. Ta zaś nagadała swojej siostruni, że ja z nim chodzę (a powiedziałam że spotykam) i napisała do A. na co on do mnie dzwoni i pyta o co kaman, a ja się wkurwiłam, bo miałam już taki przypadek, gdy osoba 3 powiedziała to i owo o mnie kompletnie mnie nie znając, chcąc dać obraz mojej osoby która jest mi bliska. Zrobiłam angielskie pożegnanie znajomym i wyfrunęłam do domu w sen, na co A. olej to.. ja mam się nie przejmować? Kiedy bliska mi osoba poznaje mnie przez kogoś a nie sama? W ogóle co raz więcej kosztuje mnie to energii i chyba dam sobie spokój. Nie czuję zainteresowania do końca moją osobą, kiedy pisze, że mam kiepski humor, to nawet nie spyta czemu.

Na dodatek mam wrażenie, iż niektórym osobom jest wygodnie się ze mną kumplować, jak czyjś chłopak wyjeżdża, to wiadomo po kogo napisać, po przydupasa z dobrym sercem. Może nie zawsze tak jest, w takich typowych sytuacji, ale czuję na karku dech tego wykorzystania.

także no sumując znowu czuję się do dupy, siedzę i płaczę bo nie mam już na to wszystko słów i energii, wakacje spędzam w domu, po kolei tracę osoby na których mi zależy i nie walczę, bo wiem jak skończyło się to ostatnimi 3x razami kopem prosto w tyłek.
POZDRAWIAM.

środa, 29 lipca 2015

#ocokaman part 'n"

Dzisiaj źle się czuję, taka zmęczona życiem i na dodatek brak mi sił do czegokolwiek. Ludzie mają wieczne pretensje i problemy, tak trudno jest im dogodzić. Nie znają intencji innych i na dodatek interpretują to na swój sposób. A potem gadanie, brak szczerości i głupie spojrzenia. Nic nikomu nie pasuje, a ja nie wiem jak mam reagować, serio mnie to denerwuje. Jedna moja znajoma obraziła się na mnie kiedy powiedziałam jej po wyjściu z rozmowy kwalifikacyjnej, że dostałam się na staż, ona wchodziła po mnie, po wyjściu wyszła i gadała normalnie, potem nagle jak napisałam to jakby była zła, nie odbierała telefonu, a jak zadzwoniłam z innego numeru to się rozłączyła. Powiedziała mi, że przez moje chwalenie zrobiło się jej smutno, że w ogóle nie myślę co robię, oraz iż dobrze wychowane osoby zostawiły to dla siebie i że zrobiłam z niej idiotkę. Nie miałam w ogóle takiego zamiaru, chciałam tylko podzielić się tą wiadomością z kimś kto będzie się ciszył razem ze mną. Nie chciałam jej urazić, przeprosiłam ją, a ona nadal wielkie fochy, to napisałam jej swoje, że zachowuje się jakbym jej co-najmniej dom spaliła i czy ulżę jej złości jak pójdę na kolanach do Częstochowy. Sram na takie osoby. Dla mnie to zwykła zazdrość. Znalazła się też inna znajoma, która zerwała ze mną kontakt, bo jej rodzice zabronili, gdy ich syn nagadał im na mój temat różne pierdoły, które nie mają nic wspólnego z rzeczywistością. Kolo widział mnie 3x na oczy, a zachował się jakby mnie znał całe życie. Rozmawiała ze mną, powiedziała mi swoje, a zachowuje się przeciwnie do tego co usłyszałam. Rozumiem ma swoje życie, znajomych, robi prawo jazdy, no ale ALE. No i pan A. ja to chyba serio dostaję na łeb, chciałabym w sumie wymagam od niego pewnych rzeczy, niestety nie spełnia moich oczekiwań, ale to są początki, ja nadal jestem ostrożna, ale nie tak że nie pokazuje mu iż mi nie zależy. Nie, pokazuję, ale mam wrażenie że to on sobie odpuszcza. Przerabiałam takie rzeczy mnóstwo razy i nie pozwolę się sobie szybko do kogoś przywiązać. Na dodatek wydaje mi się, że ludzie wokół mnie są jacyś fałszywi, dwulicowi, raz zabiegają, a potem sobie odpuszczają, fakt mają swoje życie, ale nagle gdy wszyscy siedzą w jednym gronie to osoby, które uważasz że masz z nimi bliskie relacje mają cię całkowicie w dupie. Albo pary.. gadanie, że zawsze znajdę dla przyjaciółki czas, a tu nagle liczy się tylko facet, facet, facet... Mam dosyć zabiegania o innych, walczenia o innych, spełnienia ich zachcianek, dbania o nich, a oni nawet nie okazują głupiego zainteresowania. Odpuściłam sobie ludzi, odpuszczę i kolejnych, nie pozwolę się traktować jak jakieś gówno, chodzi mi o równowagę zarówno w uczuciu jak i w przyjaźni, nie mam nie wiadomo jakich wymagań i zobowiązań, ale kiedy ktoś coś obiecuje to fajnie jak się tego trzyma. O nic więcej mi nie chodzi. W tym momencie czuję, że nikomu na mnie nie zależy, że jestem sama i dla nikogo nie ważna, kumam że nie każdy potrafi pokazywać to i owo, ale ja czuję się taka niepewna, niespokojna w tek kwestii.
CHCĘ BY BYŁO NORMALNIE.
dziś robię sobie dzień wolny od wszystkich.


Patrzysz na własne marzenia, które spełniają się innym i myślisz jak wiele byś dała za choć jedną rzecz z tych, które tamci mają na co dzień.

poniedziałek, 27 lipca 2015

yolo joł

Siema ziomki!
Pora na pozrzędzenie Oli. ;)
Nie no aż tak źle nie jest.
Dostałam się na półroczny staż do biura, zaczynam od pierwszego września, czeka mnie jeszcze szkolenie, w końcu coś się ruszyło w moim życiu powolutku jeśli chodzi o pracę mam przed sobą jeszcze miech wakacji i czas na perspektywy. A co dalej? Nie myślmy na zapas. Nie będę zarabiała jakiejś zajebistej gotówki ale na minimalne potrzeby, bilet miesięczny mi wystarczy. :)
Co do mojego faceta, to jeszcze nie mój facet, ale chciałabym by nim został, nie stresuje się aż tak tym wszystkim, wrzuciłam na luz, właśnie wracam od niego, zobaczymy się pewnie za tydzień jak wróci z delegacji, niestety takie uroki jego pracy, wyjazdy w Polskę. Ostatnimi dniami strasznie mnie wkurzał, ale tylko jak go widzę to wszystko mija. Coś do niego czuję, wiem to na pewno. Ale stresuje mnie to, że zna go tyle osób z mojego otoczenia. No cóż nie ma co przejmować się tym co było, teraz jest inaczej. Nie lubię z nim pisać, wolę gadać otwarcie, oczywiście nieśmiałość jeszcze do końca mi tak nie przeszła, ale czuję zazdrość jak wspomina o koleżance z pracy i już tęsknię, ale też często o nim myślę.
Póki co gadamy tak normalnie jak się spotykamy, to chyba oczywiste na początku znajomości, chyba iż jest chemia, a reszty nie ma. Nie wiem czasami co mam powiedzieć.
Zaczęły się humorki, jest ta euforia ale też i dziwne stany, dziewczyny mające chłopaków na pewno wiedzą o czym mówię.
Z wieloma osobami mam już znikomy kontakt, jakoś się tak stało, jedna obrażona, kolejnej nie wiem co odwala. Ale co mam zrobić? Nie walczę już o ludzi, nie mam siły, to jest że nie że ja nie chcę, bo wiem co robią ludzie kiedy pokazuje się że mi zależy. Przerabiałam to niejednokrotnie. I tyle w temacie.
Ostatnio byłam na wycieczce rowerowej, zaliczyłam ok. 40 km brawa dla mnie!  :))))
Chcę do A.

czwartek, 23 lipca 2015

ocokaman part3

No bu.
3 dni i 3 spotkania, lubię z nim spędzać czas, jest miło, nawet cisza nie jest krępująca, lubię go trzymać za rękę podczas jazdy samochodem, czasem sam mi ją podaje, lubię na niego patrzeć, leżeć na kolanach i udawać, że śpię, drażnić się z nim by potem przekonywał mnie do swojego zdania. I lubię jak mówi: Olka. Ale nadal czuję stres, nie chcę by to był tylko stan euforii, by zauroczenie minęło i koniec. Wczoraj z nim rozmawiałam, zagrałam w otwarte karty i wytłumaczyłam, że nie chcę mu robić złudnej nadziei, bo nie znam do końca swoich uczuć. Spytałam czy nie był by zły, gdyby nam nie wyszło, odpowiedział, że nie. Nadal odczuwam lęk, ale podczas spotkań z nim on mija, pojawia się jak go nie widzę. Mam strach przed miłością, boję się. Nadal boli mnie brzuch, nie mogę jeść, czasem spać, chyba że jestem już tak wymęczona to kimam. Mam nadzieję, że nigdzie się nie śpieszę, dawno nie robiło się u mnie w tych sprawach tak poważnie, często uciekałam, nawet nie spotykając się z daną osobą.

A to wszystko tłumaczy: (http://kobieta.onet.pl/zdrowie/psychologia/lek-przed-bliskoscia-skad-sie-bierze-jak-go-rozpoznac-jak-go-pokonac/wl5rg)

Opiekuńczy, troskliwy, zaradny, dowcipny. Trafia nam się mężczyzna z krwi i kości. Kiedy jednak wypowiada magiczne słowa "zależy mi na tobie", nie odbieramy wygranej. Raczej myślimy, jak by się tu wymigać od zacieśniającej się relacji. Lęk przed bliskością uruchamia alarm, kiedy tylko usłyszymy "kocham cię", "chcę się zaangażować", "pragnę być z tobą na zawsze".
 Osoby doświadczające lęku przed bliskością z jednej strony marzą o prawdziwej miłości, z drugiej – panicznie boją się pokochać. Charakteryzuje je emocjonalna huśtawka, którą można ująć w sprzecznych komunikatach jak np. bądź przy mnie – odejdź, chcę się zaangażować – nie chcę się z nikim wiązać.
 Lęk przed bliskością bywa nieuświadomiony. Wiele osób przez lata racjonalizuje go, twierdząc, że bycie singlem jest tym, czego naprawdę potrzebują. Daje swobodę, odpowiada stylowi życia, pozwala realizować się zawodowo. Znamienne jest, że osoby odczuwające lęk przed bliskością, wybierają często zawód, który wiąże się z notorycznym przemieszczaniem się. Handlowiec, tłumaczka, kierowca tira, stewardessa. Taka praca sprzyja oddalaniu się.
Nie tak łatwo rozpoznać, że nasz partner/partnerka cierpi na fobię bliskości. Bywa wszak troskliwy, opiekuńczy, otwarty. Co jakiś czas pojawia się jednak element odepchnięcia, stawianie muru. Nie odbiera telefonów, znika na kilka dni bez słowa, nie chce słyszeć o spotkaniu z rodzicami, niechętnie umawia się z twoimi przyjaciółmi.
Lęk przed bliskością może przybierać też inne formy np. próbujemy zasłużyć na miłość partnera, spełniając wszelkie jego potrzeby lub my sami mamy nierealne oczekiwania względem niego. Możemy też żyć w przekonaniu, że idealny związek, to związek bez kryzysów i konfliktów.
 Duży wpływ mają na niego tzw. relacje bazowe czyli doświadczenia, jakie mamy w kontaktach z rodzicami. Jeśli pochodzimy z rodziny dysfunkcyjnej (np. jesteśmy DDA), w której nasze potrzeby bliskości, ciepła i bezpieczeństwa nie były zaspakajane, jest to dla nas tak trudne i bolesne, że wolimy się w kolejne relacje nie angażować, aby uniknąć rozczarowania, odrzucenia, oszukania. Albo jeszcze inaczej - jeśli w dzieciństwie rodzice ciągle fundowali nam huśtawkę emocjonalną, to w dorosłym życiu, będziemy doprowadzać do kryzysu w swoim związku, aby znów poczuć przypływ energii i sprowadzić wzajemne relacje na bardziej znajomy grunt.
 Są oczywiście inne przyczyny utrudniające bliską relację, jak choćby bolesne zranienie przez eks-partnera. W tym wypadku trzeba zdać sobie sprawę z tego, że lęk przed bliskością nie wiąże się tak naprawdę z osobą, którą właśnie poznajemy. To nie ona nas porzuciła, zraniła, oszukała

~
 i jest tak jak powyżej. A jak z  tym walczyć nie wiem, póki co strach pokonuje strachem, mimo iż kosztuje mnie to wiele siły i energii. 
Wszystko indywidualnie ma swoje tępo. 
Wczoraj mnie pocałował, nie za szybko, jak na 3 spotkaniu?
Zabrał mnie do swojej rodziny, czy to też było okej?
Jak mam wiedzieć, że coś czuję? Coś więcej niż tylko zauroczenie?
A może ten ból brzucha, brak snu i apetytu to wynik stresu, a nie motyli? Choć często o nim myślę.

wtorek, 21 lipca 2015

#ocokaman part2

No ELOSZKA
Jestem już po spotkaniu.
Nie było dramatu, było całkiem spoko. Starałam się nie denerwować aż tak i nic po sobie nie pokazać, i chyba mi się udało. Zachowywałam się jakbym gadała z jakimś dobrym kumplem. Pojechaliśmy na Piaski w Ostrowie, to taka sztuczna plaża z jeziorem, trochę połaziliśmy, pogadaliśmy i pożartowaliśmy. Ogólnie zadał mi jedno pytanie, bo gadaliśmy o prawku i ja do niego, że ja nie będę podchodzić bo zbyt bardzo się stresuje, a on "nawet teraz?", a ja że NIE. A co miałam powiedzieć? Ogólnie potem mnie odwiózł i pytał czy spotkam się z nim dzisiaj, ale ze względu iż muszę dzisiaj załatwić papiery ze stażem, iść do Urzędu Pracy się z tego rozliczyć, Ciocia Czesia zaprosiła mnie na kawę, bo wczoraj miała Imieniny, więc dzwoniłam z życzeniami, na dodatek Urodziny ma Tomek, chłopak mojej przyjaciółki to pewnie skończy się na jakimś piwie.
Źle się czuję. Cały czas boli mnie brzuch, mam problemy ze spaniem, z jedzeniem także, dzisiaj nawet nie zjadłam 1/4 bułki, mam problemy z żołądkiem, w kółko myślę o jednej osobie, mam dreszcze i stresuje się kolejnym spotkaniem. Nie wiem czy wypadnie mi dzisiaj, ale z powodu złego samopoczucia chyba sobie daruję. Wszystko jasne, dlaczego tak się dzieje, przynajmniej dla mnie. Mam ochotę darować sobie tą szopkę, bo to wysysa ze mnie dużooo energii, ale zrobię to czego się boję, zacznę przełamywać swoją pieprzoną nieśmiałość. Tak Olek często się rumieni.
Nie wiem czemu przejmuje się tym co pomyślą o mnie ludzie.. Ja mam serio coś z łbem? Co powiedzą moi znajomi gdy będę chciała go im np. w przyszłości przedstawić. Świruję?
RATATUJCIE.

sobota, 18 lipca 2015

#ocokaman

3 post w ciagu tygodnia?
ROBI SIĘ POWAŻNIE.
Nadal jestem w dobrym humorze, a może to jakaś typowa euforia?
Jejku ile rzeczy zmieniam, to jakaś masakra, a ile myśli odsuwam i wrzucam do kosza, by mi nie ryły mi beretu? POGROM. (oczywiście są to detale, błahostki, ale to zawsze krok dalej niż stanie w miejscu!)
Czuję się dziwnie, to znaczy boję się pewnej rzeczy, którą widzę na horyzoncie. Odnośnie pewnego faceta, który na mnie poluje. Złe słowo, wpadłam mu w oko. Piszemy etc, poznałam go kiedyś bo to on chciał mnie poznać, bo tak jakby patrzeć byłabym jego byłą bratową. Romans sprzed ponad 2 lat. Chcę się spotkać w poniedziałek i jakoś nieziemsko się cykam. Czemu? Zgodziłam się, bo to przecież nic zobowiązującego, co mi szkodzi, jest miły. Ale te myśli, iż może jednak spotkanie będzie drętwe? O czym będziemy gadali? Jestem dziwna, co nie? A co zrobię jak bd chciał mnie pocałować, a ja zapomnę jak to szło? Nie wiem ale wyjeżdżam tak myślami w przód jakbym z nim była i miało to być nie wiadomo co. Też tak macie? Weźcie mi coś doradźcie bym sobie tak nie ryła bani, bo mnie to męczy, nie że czuję się z tym jakoś żałośnie tylko jestem taka niepewna. Jak mam się zachować itp. Zawsze mogę go lepiej poznać. To takie nowe uczucie, od którego uciekam, bo mam fobię? A potem narzekam, że chcę się do kogoś przytulić, a nie mam takiej osoby. Chyba to moje CARPE DIEM zbytnio jest paradoksalne z moją osobą. Nie wiem czy kumacie cokolwiek z tych bredni i chaosu w słowach. Jestem jak bohaterka pewnego filmu, który dzisiaj oglądałam (Uwierz w miłość), mam takie zdanie na ten temat i nie zamierzam go zmieniać, ale jednak brnę w tym kierunku bo jest coś we mnie, co ciągnie. Ta nowość jest piękna ale i niepewna. Jak ktoś oglądałam ten film to ogarnie moje uczucia. I widzicie co to za post? Myślenie naprzód (y)
Eh, i zrozum tu kobietę.



środa, 15 lipca 2015

pestka się wypełnia

Siedzę sobie, oglądam film, smutny.. bo wiecie ja się lubię dobijać. Jestem tego świadoma. Piszę do kumpla, by mu go polecić bo to typowo jego gatunek.. i nagle rozmowa zmierza w innym kierunku i zmienia w dyskusję, dostaję linka i czytam to:


Kit, że czytałam to rano, ale bez zrozumienia. A teraz? Dostałam kopa w dupę i motywację od Krzyśka, ostatnio oboje mieliśmy ciężkie okresy, on jakoś wspierał mnie, ja jego, ale podniósł się, teraz on podał mi rękę, podnoszę się powoli, ale na swoich siłach, nie czyichś. I przede wszystkim nie wolno myśleć non stop źle, bo jeśli myślisz pesymistycznie, to przyciągasz to do siebie. Też tak macie, że w chwilach euforii macie super myślenie, a potem jak jest znów tak normalnie, to to znika. Więc zaczynam to zapisywać. No w sumie właśnie to czytacie. :)
Będę kurwa trenowała mantrę "Dam do chuja radę". Przepraszam za patologiczne słowa i w ogóle wulgarne, ale dodaje to takiego ognia? poweru? Nie pamietam odpowiedniego słowa.
Przyjaciele jednego z chłopaków, który zginął w wypadku o którym wcześniej pisałam, nagrali dla niego filmik ze zdjęciami, bardzo wzruszające i piękny gest z ich strony.
Pora skończyć z użalaniem się nad sobą, jak nie to sama sobie skopię tyłek!
Jeśli ja nic nie zmienię, to kto? Nikt za mnie tego nie zrobi.
Dziękuję Wam za wsparcie. To wiele dla mnie znaczy. :)


Chciałabym Wam polecić film o tytule "Anioł nad morzem". Smutny dramat, ale potrzebowałam tego. Pokazuje relację ojca z synem i ich sekretu. To co robiło to dziecko przypomina mi mnie i moje dzieciństwo o zabieganie uwagi, nie miałam tak bliskiej więzi jak oni, ale postępowanie ojca spowodowało w dziecku wielki strach a o co to dowiecie się jak obejrzycie. Bardzo poruszający, ciekawy i nie nudny. Jeśli lubicie ten gatunek i szukacie wniosków życiowych, to jest on dla Was. Nie umiem ogarnąć emocji jakie czuję po tym filmie, ale uświadomił mi to czego od dawna potrzebowałam, tzn. byłam na dobrej drodze dojścia myśli, ale teraz znam brutalną  prawdę, która nie boli tak jak wcześniej.


poniedziałek, 13 lipca 2015

pusta pestka

Przyszłam napisać jak mi źle..
Nie mam ochoty płakać, z tego wszystkiego chce mi się śmiać takim głosem jak czarownica hohohohohoho.
Od czego zacząć?
Żeby istniał początek.
Młodzi ludzie myślą, iż są nieśmiertelni, że śmierć wcale nie musi ich dotknąć, bo przecież umierają tylko starcy. Wczoraj takich 3 mających trochę ponad 20-ścia, zapierdalało autem by poczuć adrenalinę, za kilka dni będą ich chować. Skończyli swoje życie na drzewie, ciekawa śmierć? Raczej totalna głupota jechać z pijanym kierowcą. Moje miasteczko płacze nad stratą, a ja czuję gniew, gdzie jest kurwa ludzki rozum? Nie potrafię skumać tego całego incydentu, tyle się o tym mówi, a gówno robi. A jeszcze w sobotę gadałam z moim sąsiadem...

Nie mogę znaleźć pracy. Wszędzie słyszę: doświadczenie, dla emerytów i rencistów, za młoda etc. Dostałam propozycję stażu we Włoszech na 3 miesiące, ale zarobki 250 euro na miesiąc, czyli 1000 zł na polskie, mama nie chce mnie puścić bo stwierdziła, żeby się martwiła jak o moją siostrę, która jest w Grecji i obiecywano jej dobre warunki, a wyszło jak wyszło, ja że jestem dorosła, trzeba jeszcze na wyjazd zainwestować to w kosmetyki, ciuchy, w kieszeń... nieopłacalne. Dzisiaj rano podziękowałam. Ale z 2, mogłam spróbować.. przygoda, doświadczenie, zwiedzanie, praca, oderwanie od tego co jest tutaj.

W grudniu tamtego roku poznałam Przemka, czatowaliśmy na gg, przez ponad pół roku. Potem zostawił mi wiadomość pożegnalną, ryczałam kilka dni, wczoraj założyłam fikcyjne konto i do niego napisałam i odpisał, chciałam sprawdzić czy to co pisałam do niego wtedy miało dla niego znaczenie i to czytał, fakt - czytał, ale... (chwila tylko przełknę łzy). Ale zrobiłam błąd, żałuje tego że naruszyłam swój wewnętrzny spokój.

"Hej. Ania dała mi znać, że nie będzie Cię przez jakiś czas. Szkoda, bo chciałem o czymś z Tobą pogadać. W wolnym czasie człowiek sporo myśli i od dawna już się zastanawiałem nad jedną rzeczą. Mianowicie nad tym jak organizuję sobie czas. Po prostu nie wystarcza mi go dla wszystkich i nieraz zdarzyło mi się tak, że musiałem wybrać między internetowymi znajomymi, a kimś kogo znam offline. Nieraz miałem coś do zrobienia i zaniedbywałem to bo np. z Tobą rozmawiałem - i absolutnie to nie jest Twoja wina, tylko moja bo tak się zagadywałem i ciągle tu siedziałem.  Mam do nadrobienia sporo zaległości w jednym projekcie. Teraz mam na to czas, ale jednocześnie wiem że muszę zrezygnować z większości ludzi z którymi spędzałem masę czasu.
02:49
Jesteś też osobą która uznaje mnie za swojego przyjaciela - a to już mnie do czegoś zobowiązuje. Niestety ja nie potrafię sobie poradzić już z tym wszystkim, mam zobowiązania do wielu osób. Nie chciałem Cię tak po prostu olać czy zignorować. Dlatego ulżyło mi jak powiedziałaś że masz kilka osób z którymi możesz pogadać jak ze mną.  Bo wiem że sama tutaj nie zostaniesz.
02:52
Ja ruszam naprzód. Było miło poznać, ale nasze drogi kończą się tutaj. Tego wieczora ograniczam właśnie do minimum ilość osób z którymi utrzymuję kontakt i z którymi nigdy się nie spotkam - a uwierz mi że nigdy byśmy się nie spotkali tak czy inaczej. Muszę bardziej skupić się na ludziach, którzy mnie otaczają na co dzień. Niestety żeby dać z siebie 100% dla nich muszę skupić na nich 100% uwagi.
02:57
Poza tym przyjaźń wymaga tego żeby się przed sobą otwierać. Ty mówiłaś o swoich problemach wszystko, zawsze się zwierzałaś. Ja jednak jestem z natury zamknięty i nigdy Ci o wielu rzeczach nie mówiłem (ani nikomu innemu). Czuję się z tym niedobrze, że Ci nie wszystko zawsze pisałem.
03:00
No ale tak już mam. Ktoś daje z siebie dużo, a ja jak głaz.
03:03
Dzięki za te pół roku które przegadaliśmy!"


(to ta 1 wiadomość na pożegnanie, rozłożyła mnie na łopatki, do tej pory jak ją czytam ryczę, druga była nie co inna, oczywiście ja pisałam, ale nie dostawałam odpowiedzi)

 Ja: Przemek? Z tej strony Maciej. Kumpel z forum dał mi Twój adres bo stwierdził, że pomozesz mi ogarnąć jedną sprawę na sieci. 
On: Jaki kumpel? Z jakiego forum? Jaki Maciej? 
Ja: I tu Cię nie mam Ola wita :d wiedziałam , że z innego konta mi odpiszesz ps. spóźnione najlepszego mamy do pogadania kolego... Spróbuj mnie olać, a znajdę inny sposób. Ze mną tak łatwo nie bedzie. Muszę Cię złapać. Wiesz co ja przeżywałam ponad miesiąc? Masz świadomość coś odjebał? Chcę pogadać o nic więcej nie proszę. Potem zrobisz co będziesz chciał. 
On: Dla Twojego własnego dobra - nie próbuj takich sztuczek. Tak, odpisałem bo zerwałem kontakt z Olą a nie z Maciejem. Ładna zagrywka ale hmm no żegnam tym bardziej.  Ola zrozum jedną rzecz. Pisałem na pożegnanie i może nie wyglądałem jakby nic nie było ok. Chciałem Cię zostawić z myślą że u mnie wszystko dobrze itd. Nie jestem tym kogo znałaś, dla swojego dobra serio daj sobie spokój.  Btw. cieszę się że zdałaś maturę. Pomyśleć że chciałaś zrezygnować z jej pisania. Serio mnie to ucieszyło ale mimo to trzymałem się zasady że jak wiem że mam nie pisać to nie piszę. Zróbmy tak. Wysłucham co masz do powiedzenia. MOŻLIWE że odpowiem. I potem pójdziemy każdy w swoją stronę. 
 Ja: Skad nagle wpadł Ci taki pomysł do głowy? Żeby sobie pójść?  Mojego dobra? Od kiedy Ty dbasz o moje dobro. A jak kurwa inaczej miałam zagrać, co? Miałeś ze mną pogadać, zadecydowałeś za mnie, co nie jest fair. O czymś takim powinny decydować 2 strony, a nie jedna. A napisałaam, że puściłabym Cię wolno.  Nie wiesz ile nocy miałam do przemyśleń, że każdy odsuwa mnie w bok. Nawet Ty, osoba po której w życiu bym się tego nie spodziewała., Może i się zmieniłeś, ale wierzę ze jest gdzieś w Tobie garstka osoby którą znałam. Nie mów za mnie, to moje życie i sama za siebie odpowiadam. Nie narzucaj mi swojego myślenia! do Cholery. A jakbym napisała życzenia też byś nie odp.? Ty i te Twoje cholerne ego. Może odpowiesz? W dupie mam to może. Załuje, że w ogóle teraz się odezwałam. Miałeś być inny od reszty...  Nie potrzebuje łaski, litości. W sumie chyba nie potrzebuje już nic i nikogo. Po chuj? Nikt mnie nie zrani tak jak nędzne kurwy ludzkie. Idź w tą już swoja stronę. zapomnij o tej wiadomości, o mnie, nie odpisuj, nie lituj się. nie chcę już niz wiedzieć, bo chuja to zmieni. I uwierzyć, że Helmut miał do Ciebie napisać, nie że ja mu kazałam... sam chciał to zrobić, bo widział co się dzieje. Myślałam, że coś zmienię, że będzie inaczej, lecz wszystko ulega zmianie. Co ja mam w sobie takiego, że kazdy ucieka przed moją osoba gdzie piperz rośnie, słucham że mam dobre serce, a czuje się w takich chwilach jak kupa gówna. Jesteś kolejną osobą w przeciągu krótkiego czasu, która zrywa ze mną kontakt od tak, nie będę już zabiegać, walczyć. I także Tobie napiszę to samo: miło było Cię "poznać" bo ponoć Cię nie znam. dziękuję... za kłamstwa? za opuszczenie? nwm za co... życzę wszystkiego NAJLEPSZEGO. Nie odpisuj, nie chcę znowu płakać.

Walczyłam na marne. I to samo z kolejną osobą, poszło o głupią błahostkę, odzywałam się 4x w ciągu tygodnia, zero odpowiedzi, nawet nie powiem na jak ważne słowa i esy. Mam dosyć pustych obietnic, jestem i nigdzie się nie wybieram. itp. Nie umiem określić tego jak się czuję, gdy każdy odstawia mnie w kąt, to nie do opisania. W ogóle ciągle jestem oskarżana o coś czego nie zrobiłam, w tamtym tygodniu w piątek i niedzielę byłam w pracy za koleżankę, zginęło 115 zł, ja ich nie wzięłam, mimo to kasa która miałam zarobić i odłożyć na wakacje poszła się jebać. Próbowałam to jakoś ogarnąć, wszystko na marne. Mam nauczkę, a wszystko dlatego że nie podliczyłam pieniędzy gdy przyszłam na zmianę. To samo w domu, zginęło kilka złotych, a pierwsza podejrzana to ja. Czuję się jakbym na czole miała napisane złodziej. Także mam zajebiste wakacje i świetne życie. :)

Zdałam maturę. 
52 matma
68 niemiecki
47 polski
Z polskiego jestem bardzo niezadowolona. Zawodowe poszły jakoś, bardziej boję się o teorie niż praktykę, wyniki pod koniec sierpnia. Piszę na stronce żyjswiadomie.edu.pl , moje posty udostępniają na swoim fanpage-u i mają mnóstwo udostępnień. Po za tym czy mam jakieś powody do uśmiechu? Ulotne chwile. 
Chcę zmian, tylko nie wiem co robić. Póki co mam ochotę się jakoś odchamić, odpocząć. 
Moje uczucia sięgają zenitu, raz samotność, raz totalne wkurwienie, raz czegoś oczekuje, dalej mam wyjebane. Jestem bardzo zagubiona, tego jestem pewna. 


 Sulin - Między mną, a tobą

 "Między mną a Tobą.
Między mną a sobą.
Szukam więzi.
Wciąż, nieustannie i bez przerwy.
Lecz nerwy, przez nie czuję się jak pies na uwięzi.
I zamiast być w czymś jestem tylko pomiędzy."

  

~~
 
- W którym momencie pęka niebo?
- W tym, w którym przestajesz czuć siebie w sobie.
(powoli ja przestaję)