Hej dziś będzie trochę dziwnie smutno ;x
Hm.. u mnie znowu nie jest ok, wszystko mnie drażni, mam w sobie takiego agresora, że mam ochotę komuś zrobić krzywdę, nie mogę się uspokoić.. próbuję jakoś odreagować... biegać, grac w siatkówkę, ale serio to nic mi nie pomaga, wczoraj podczas dodatkowych zajęć waliłam tak mocno w piłkę że pani kazała mi trochę ochłonąć, wyszłam z sali usiadłam na schodach i brałam głęboki wdechy... po chwili się rozpłakałam, tak wiele spraw mi się nakłada, że nie nadążam, nie daję rady...chciałabym odetchnąć, ale nie mam nawet chwili by nacieszyć się czymkolwiek, to co szybko się pojawia tak samo znika, to nie fair...to nie jest fajne.
Ostatni tydzień miarowoooo był okropny, stale jestem zmęczona, nie mam na nic czasu, ciągła nauka, bieżące sprawy, nawet nie odpoczywam....w sobotę kursy, w niedzielę nauka na poniedziałek. Chciałabym by ludzie trochę zmądrzeli, bo ostatnio czuję jakby wszyscy spierdolili z psychiatryka... nie liczy się jakość, a ilość, jestem traktowana jak śmieć i tak się ostatnio czuję. Nie chcę już się męczyć...ale to wszystko mnie aktualnie przerasta.
"Za dużo zjebów.
Za mało naboi"
Chciałam bardzo podziękować Bukowinie, za to że powstał taki nowy wygląd blooga, całkowicie w moim klimacie, jakby odtworzyła to co się działo w mojej głowie ;) Bukowina zgodziła się mi pomóc, i długie godziny przesiedziała nad rysunkiem tego i owego ;) Jak Wam się podoba? Obiecałam zrobić jej reklamę i jeśli chcecie by ona Wam coś ogarnęła, walcie do niej ;)
Adres jej świata: http://sztukiibanialuki.bloog.pl/ zagladnijcie tam, jeśli to nie problem ;) Podejrzewam iż większość z Was ja kojarzy, utalentowana pisarka i malarka, w przyszłości być może projektantka!
__
No to teraz chyba pora na coś świeżego z innego świata, ale mojego drugiego! ;)Sobota. Ranek. jestem sama w domu, a konkretniej w kuchni. Na stole śniadanie a obok kartka: "Pojechaliśmy na wystawki kupić choinkę.
Mama
Ps. Darek wpadnie o 12.00 po meble z piwnicy."
Usiadłam i przeczesałam włosy do tyłu, nie chciałam wspominać wczorajszego wieczoru, marzyłam o gorącej kąpieli i zabiciu czasu, ale wbrew i tak nurtowały mnie pytania... "Kim był chłopak, który mnie uratował?", "Jak trafiłam do domu?"... Postanowiłam, że jak tylko się ogarnę pójdę pogadać szczerze z Damianem. Wzięłam długą kąpiel, zjadłam śniadanie, poodkurzałam dom, umyłam podłogi, pościerałam kurze, zrobiłam lekcje, poskładałam ubrania...potem przyjechał Darek, przegryzł coś i pojechał do domu. Zauważył, ze coś ze mną nie tak ale zmyśliłam wymówkę, że źle spałam.. pewnie i tak mi nie uwierzył...a spać spałam jak zabita, nawet się w nocy nie obudziłam, ale za to wyrwałam się z niego kilka minut po ósmej rano, choć na chwile zabiłam myśli. Zapukałam do drzwi, rodzice Damiana zapewne byli w pracy, jego mama pracowała w markecie jako kasjerka, a jego ojciec w firmie budowlanej, był jedynakiem i nie cieszył się z tego powodu... Nikt niem otwierał, może spał...w końcu weekend. Zadzwoniłam tym razem, usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi a w nich stała młoda dziewczyna, poznałam w niej Izę ode mnie ze szkoły, chyba ktoś tu miał ciekawą noc...
- Hej - powiedziała zaskoczona.
- Cześć. Zastałam Damiana?
- Śpi. - powiedziała ziewając, zmierzyła mnie i łaskawie zapytała. - Przekazać coś?
- Tak.
- No to słucham. - wytrzeszczyła oczy.
- Ma słaby gust. - zaśmiałam się i odwróciłam w stronę drzwi, a ona nadal tam stała, po chwili usłyszałam trzaskanie drzwiami. Rozbawiła mnie ta sytuacja, a w sumie nawet trochę poprawił mi się humor. Wpadłam na balkon i zapaliłam papierosa 1 tego dnia, usłyszałam po chwili mamę, szybko ją zgasiłam i poszłam do pokoju psiknąć się perfumem. Byłam w kolejnym szoku, że moi rodzice gadają przed świętami, zawsze jest u mnie pewna tradycja, ale ważne iż panuje zgoda. Poszłam do kuchni, mama rozpakowywała torby z zakupami, miała je 2, a tata stawiał choinkę w dużym pokoju.
- Hej mamo. - powiedziałam.
- Hej Oluś. Darek był? - spytała zajęta.
- Tak, wziął meble i pojechał, kazał cię pozdrowić.
- Dziękuję. - zaczęłam jej pomagać. - Śniadanie zjedzone?
- Tak, tak, przy okazji z nudów posprzątałam cały dom.
- To dobrze, ja bym nie miała czasu, dochodzi południe, więc zabieram się za obiad.
- Pomóc ci? - uśmiechnęłam się mizernie.
- Nie, jak już to ubierz choinkę. - a ja kiwnęłam głową, ale gdy miałam się za to zabierać, Damian dobijał się do drzwi.
- Hej. - zagadnął.
- Cześć. - i jakoś sama z siebie go przytuliłam.
- Byłaś u mnie, a ja spałem. - a ja kiwnęłam głową - Iza powiedziała mi, że miło ją przywitałaś. - spojrzał na mnie tym swoim groźnym wzrokiem.
- No bo serio nie masz gustu, ale nie ingeruję w to.
- Tak? No fakt zapamiętałem. - i zacytował moje słowa sprzed kilku dni - "moje życie, moja sprawa".
- Przestań, to nie jest śmieszne. musimy pogadać - i spojrzałam na niego surowo.
- No właśnie musimy. Masz czas?
- Chwilowo nie, bo ubieram choinkę, ale możesz mi pomóc, a potem pogadamy. - kiwnął głową, przywitał się z moimi rodzicami, gdy mama zaproponowała mu zostanie na obiedzie, nawet nie raczył odmówić, a nawet śmiał zapytać co robi dobrego. Wzieliśmy się za robotę, a po paru minutach było wszystko gotowe. Obok balkonu stała duza, kolorowa choinka. Zrobiłam na pamiątkę zdjęcie, a Damian się śmiał...teraz była pora na poważną rozmowę.
Dzisiejszy frag. za dużo nie wnosi, ale musiałam coś Wam dodać ^^
Teraz pozostaje mi życzyć Wam, udanego weeka ;)