sobota, 28 lutego 2015

"the best"

No hej, znowu sobie przyszłam ponarzekać.
Po napisaniu ostatniego postu czułam się lepiej, nawet chciałam go usunąć, ale stwierdziłam że może ktoś napisze coś takiego co sprawi, że za każdym razem gdy będę tak się czuła, w jakiś sposób będę umiała to zwalczyć. Chyba w jakiś sposób Wasze historie mi pomogły. Ostatnie dni w jakiś sposób były pozytywne, ale dzisiaj jakoś humor znowu mi zgasł, hmm... nie wiem czemu bierze się we mnie tyle pesymizmu. Nie rozumiem dlaczego mam się uważać wg Was za kogoś wyjątkowego, skoro jestem zwykłą szarą myszką i jebanym outsiderem. Są ludzie lepsi, są ludzie którzy nie mają w sobie tyle zła i popełnili mniej błędów, nie kumam tego całego schematu, jak nie rozumiem jak można być takim człowiekiem jak ja, naiwnym, zgorzkniałym, zarozumiałym i upartym.
Wróciłam na bloga, ale pewnie za kilka znów tak samo zniknę, nie wiem co robię i jaki widzę w tym cel, ale mam pomysł na siebie, zaakceptowanie tego skurwysyństwa, które mnie bierze za rękę i prowadzi, zgodzę się na życie w płaszczyźnie takiej jakiej nigdy nie chciałam. Nie osiągnę tego co zamierzam, bo to niemożliwe, z każdym dniem to wszystko okazuje się takie odległe i mdłe, a marzenia zepsute i bezsensowne.
Także w pogrzebowym nastroju żegnam się z wszystkimi i idę świętować weekend w łóżku, z moją pościelą i długim snem, nie tymi planami, które miałam dzisiaj zrealizować.

Odmeldowywuję się. Z Bogiem robaczki ^^



środa, 25 lutego 2015

Pora na opcję "WYLOGUJ".

Miałam napisać w ferie i piszę na prośbę... wczoraj myślałam o pozytywnym wpisie tutaj jednak nie mam w głowie pookładane na tyle by tak myśleć, ciągły brak czasu na nic mi nie pozwala, choć ponoć mam go ostatecznie tyle by robić coś bardziej użytecznego niż użalać się nad sobą, ale niestety taka kolej rzeczy, zawsze taka byłam i nie będę, nie zmienię się, nie potrafię. Szczerze od kilku tygodni praktycznie nie wychodzę z domu, czytam, słucham muzyki, chodzę do zajechanej szkoły i udaję, że chce mi się istnieć, ale na serio chcę zniknąć, świadomie mówię, iż chcę by moje serce przestało bić. Na głowie mam zbyt wiele, nie dźwignę, pierwszy raz wiem że odpuszczenie mi sprawi mi spokój, poczuję się wolna. W ogóle co ja piszę... czuję się obca, nieakceptowana i wyraźnie jak pierdolone gówno, którym można pomiatać, bo co człowiek wrażliwy jest gorszy od innych? owszem jest, to moja jebana pięta achillesowa, czuję że jestem wszystkiemu winna, że powinnam zniknąć wszystkim z oczu by odpokutować, metamorfoza nic nie da bo ludzie się nie zmieniają, nawet jak bym chciała inni zawsze będą na mnie patrzeć tak jak wcześniej, zbyt wiele na sumieniu, zbyt wiele w sobie, zmiana miejsca nic nie da, bo będę czuła się tak samo, potwornie jak ból dupy. Nie chodzi mi o jakieś samobójstwo, chciałabym by te wyrzuty znikły, a może to ja sama siebie prowokuję do takiego myślenia?
Od zawsze byłam obiektem drwin, bo dziewica, bo wychowałam się w takiej rodzinie, bo tajemnicza, bo jest inna od reszty, żarty które przekraczają granice są co raz śmielsze... niby to osoby, które cię kochają, ja nie kocham nikogo nawet własnej rodziny, nie zasłużyli na to, byłoby lepiej gdybym zniknęła i więcej nie wróciła. A przykładowy pogrzeb byłby żałobą na pokaz.... okazuję uczucia, jestem szczera, mówię to co chcę powiedzieć, to co mnie boli, kim mam być? Sobą nie mogę, powiecie nie przejmuj się, jak komuś nie pasi wywal ich ze swojego podwórka, ale sami nosicie gęby, co rusz je zmieniacie w zależności od sytuacji.

/

Po za tym co u mnie prócz chujni?
Skończyłam prezentację maturalną, do napisania została mi bibliografia i plan ramowy, który nie wiem czy będę pisała, bo jest on nieobowiązkowy. Matma, gdzie prawdopodobnie nie zaliczę roku, to znaczy takie mam obawy. Mam 2 tydzień ferii, gdzie i tak skupione jest wszystko wokół szkoły. 6 tygodni męczarni i po sprawie, i co dalej? Będę schematycznym człowiekiem i będę jak inni, a zawsze chciałam uniknąć takiego życia, chciałam je przeżyć po swojemu. Czytam, prawie nie piszę, ale nie dlatego że mam lenia, ale blokadę mówiącą "i tak nie dasz rady". Ostatnio próbowałam coś zmieniać, nie palić, szukać jakichś celów, ale to takie puste i bez sensu. Czuję się niedoceniana, samotna. Ale nie lubię ludzi, choć jestem otwarta. Psychika jest chora. No i co mam jeszcze powiedzieć "żyję".

MIŁEGO CZYTANIA.
~ sarkazm moim życiem.
hurrrraaaaaa, bye
"do kiedyś TAM"
:)
Pozytywny akcent jeden, pozdrawiam Anitę, przepraszam że taki ze mnie pesymista, ale przynajmniej jest mi lepiej jak to z siebie wykrztusiłam. 



 https://www.youtube.com/watch?v=G3Ac3Pc8etA&feature=share&fb_ref=share

 "Bardzo dobrze znam ostatnią stronę,
choć nie mogę przeczytać nawet pierwszej,
więc po prostu nie zaczynam,
to się robi coraz gorsze..."

bez odbioru.