3 dni i 3 spotkania, lubię z nim spędzać czas, jest miło, nawet cisza nie jest krępująca, lubię go trzymać za rękę podczas jazdy samochodem, czasem sam mi ją podaje, lubię na niego patrzeć, leżeć na kolanach i udawać, że śpię, drażnić się z nim by potem przekonywał mnie do swojego zdania. I lubię jak mówi: Olka. Ale nadal czuję stres, nie chcę by to był tylko stan euforii, by zauroczenie minęło i koniec. Wczoraj z nim rozmawiałam, zagrałam w otwarte karty i wytłumaczyłam, że nie chcę mu robić złudnej nadziei, bo nie znam do końca swoich uczuć. Spytałam czy nie był by zły, gdyby nam nie wyszło, odpowiedział, że nie. Nadal odczuwam lęk, ale podczas spotkań z nim on mija, pojawia się jak go nie widzę. Mam strach przed miłością, boję się. Nadal boli mnie brzuch, nie mogę jeść, czasem spać, chyba że jestem już tak wymęczona to kimam. Mam nadzieję, że nigdzie się nie śpieszę, dawno nie robiło się u mnie w tych sprawach tak poważnie, często uciekałam, nawet nie spotykając się z daną osobą.
A to wszystko tłumaczy: (http://kobieta.onet.pl/zdrowie/psychologia/lek-przed-bliskoscia-skad-sie-bierze-jak-go-rozpoznac-jak-go-pokonac/wl5rg)
Opiekuńczy, troskliwy, zaradny, dowcipny. Trafia nam się mężczyzna z krwi i kości. Kiedy jednak wypowiada magiczne słowa "zależy mi na tobie", nie odbieramy wygranej. Raczej myślimy, jak by się tu wymigać od zacieśniającej się relacji. Lęk przed bliskością uruchamia alarm, kiedy tylko usłyszymy "kocham cię", "chcę się zaangażować", "pragnę być z tobą na zawsze".
Osoby doświadczające lęku przed bliskością z jednej strony marzą o prawdziwej miłości, z drugiej – panicznie boją się pokochać. Charakteryzuje je emocjonalna huśtawka, którą można ująć w sprzecznych komunikatach jak np. bądź przy mnie – odejdź, chcę się zaangażować – nie chcę się z nikim wiązać.
Lęk przed bliskością bywa nieuświadomiony. Wiele
osób przez lata racjonalizuje go, twierdząc, że bycie singlem jest tym,
czego naprawdę potrzebują. Daje swobodę, odpowiada stylowi życia,
pozwala realizować się zawodowo. Znamienne jest, że osoby odczuwające
lęk przed bliskością, wybierają często zawód, który wiąże się z
notorycznym przemieszczaniem się. Handlowiec, tłumaczka, kierowca tira,
stewardessa. Taka praca sprzyja oddalaniu się.
Nie tak łatwo rozpoznać, że nasz partner/partnerka
cierpi na fobię bliskości. Bywa wszak troskliwy, opiekuńczy, otwarty. Co
jakiś czas pojawia się jednak element odepchnięcia, stawianie muru. Nie
odbiera telefonów, znika na kilka dni bez słowa, nie chce słyszeć o
spotkaniu z rodzicami, niechętnie umawia się z twoimi przyjaciółmi.
Lęk przed bliskością może przybierać też inne formy
np. próbujemy zasłużyć na miłość partnera, spełniając wszelkie jego
potrzeby lub my sami mamy nierealne oczekiwania względem niego. Możemy
też żyć w przekonaniu, że idealny związek, to związek bez kryzysów i
konfliktów.
Duży wpływ mają na niego tzw. relacje bazowe czyli doświadczenia, jakie
mamy w kontaktach z rodzicami. Jeśli pochodzimy z rodziny dysfunkcyjnej
(np. jesteśmy DDA), w której nasze potrzeby bliskości, ciepła i
bezpieczeństwa nie były zaspakajane, jest to dla nas tak trudne i
bolesne, że wolimy się w kolejne relacje nie angażować, aby uniknąć
rozczarowania, odrzucenia, oszukania. Albo jeszcze inaczej - jeśli w
dzieciństwie rodzice ciągle fundowali nam huśtawkę emocjonalną, to w
dorosłym życiu, będziemy doprowadzać do kryzysu w swoim związku, aby
znów poczuć przypływ energii i sprowadzić wzajemne relacje na bardziej
znajomy grunt.
Są oczywiście inne przyczyny utrudniające bliską relację, jak choćby
bolesne zranienie przez eks-partnera. W tym wypadku trzeba zdać sobie
sprawę z tego, że lęk przed bliskością nie wiąże się tak naprawdę z
osobą, którą właśnie poznajemy. To nie ona nas porzuciła, zraniła,
oszukała
~
i jest tak jak powyżej. A jak z tym walczyć nie wiem, póki co strach pokonuje strachem, mimo iż kosztuje mnie to wiele siły i energii.
Wszystko indywidualnie ma swoje tępo.
Wczoraj mnie pocałował, nie za szybko, jak na 3 spotkaniu?
Zabrał mnie do swojej rodziny, czy to też było okej?
Jak mam wiedzieć, że coś czuję? Coś więcej niż tylko zauroczenie?
A może ten ból brzucha, brak snu i apetytu to wynik stresu, a nie motyli? Choć często o nim myślę.
Najlepiej postępować tak byś Ty czuła się gotowa na każdy nowy krok.. to zrozumiałe, że możesz się obawiać bliskości z kimś
OdpowiedzUsuńMyślę, że czas i mądre stawianie kolejnych kroków sprawi, że będziesz coraz pewniejsza w tym wszystkim
U mnie w klasie są 3. Ole, a tylko na jedną mówimy Olka. :) Czasami mówimy też na nią Olusia, ale tego zdrobnienia to ona już nie lubi. :D
OdpowiedzUsuńCo do Twojego problemu, porozmawiaj z Nim o swoich lękach, obawach, jeśli naprawdę mu na Tobie zależy, to postara się zrozumieć. :)
Czasami warto coś szybciej zrobić niż żyć stereotypami i powoli...małymi kroczkami do celu. Czasami warto zrobić coś na przeciw.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Czas pokaże, nie ma co się martwić na zapas i za dużo myśleć.
OdpowiedzUsuńMy kobiety tak mamy, że tworzymy sobie w głowie historie, dopatrujemy się czegoś czego naprawdę nie ma. A w zadawaniu sobie pytań jesteśmy najlepsze.
Odpowiedzi przyjdą z czasem im dłużej będziecie razem tym będziesz stawać się bardziej pewniejsza i zobaczysz, że w pewnym momencie będziesz wiedzieć, że to jest właśnie takie uczucie, nie ma co przyspieszać.
Daj sobie szansę na szczęście. Zaryzykuj, wybierz tego jednego człowieka i uwierz mu całkowicie, bez granic. Nie masz nic do stracenia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Patrycja
www.sszzansa.bloog.pl
Objawy masz całkowicie normalne :)
OdpowiedzUsuńMiałam tak samo :)
Odpowiedzi dostaniesz za jakiś czas...samo wszystko się okaże :)
Na 3 spotkaniu? Coś Ty, wcale nie za wcześnie :]
Trzymam za was kciuki ^^