sobota, 28 grudnia 2013

Gamaaaa ^^

No to mam do Was 4 sprawy ;)

I. Zabijcie mnie, utopcie.. ale wiem miałam rozstrzygnąć konkurs.. ale nie mam jak. Po Pierwsze zapomniałam hasło na e-mail na którym miałam Wasze wywiady z odpowiedziami. Po drugie Natalia nie pisze chwilowo blooga, z Nicolą nie ma kontaktu bo z tego co wiem od Oskara była w szpitalu, a Marta zablokowała możliwość wchodzenia na jej blooga, a możliwe jest tylko za jej zaproszeniem, a takowego nie otrzymałam. Przepraszam...


II. Moja kuzynka założyła blooga, w sumie potrzeba jej szczerego oka i takowej oceny, jeśli moge prosić Was o wejście, przeczytanie, skomentowanie.. Ona i ja byłybyśmy Wam bardzo wdzięczna. Bukowino, BonaVonTurko, Kamciu.. i innych proszę :) Z góry dzięki!

 A to jest adres:
http://bajkaniezauwazalnej.blogspot.com/


III. Hm.. daliście mi do myślenia, ale nie wiem jaką ma  podjąć decyzję odnośnie mojego życia i siebie, wiem że szkołę kończę za ponad rok..ale myślę nad studiami z Ekonomii, nie wiem jak to będzie bo wiem iż na pomoc finansową ze strony rodziców nie mam co liczyć, ale warto mieć plany i marzenia. Wg Waszych rad mam cieszyć się wszystkimi małymi szczegółami i tak czynię, uśmiech.. ładna pogoda, wena.. to wszystko sprawia, iż czuję się lepiej. Nie wiecie jak ostatnio dużo piszę i czytam to czyni mnie silniejszą, dziękuję Wam za wszystko.. za to że jesteście, wspieracie mnie i po prostu.. nie wiem jak mam się odwdzięczyć. Święta minęły burzliwie.. ale cieszę się wolnym i planami na sylwestra ;-) Kolejna notka zapowiada moje zdanie na temat spamu w necie e.t.c.

Pierwszy i ostatni raz moje zdjęcie. ^^


Oddycham głębiej, serce bije odrobinę mocniej, krok stawiany naprzód jest pewniejszy, w głowie na chwilę znika chaos, wczuwam się i słucham tego co słyszę, czego inni nie słyszą.. zaciskam pięść, oczy są spokojniejsze, usta nie drgają, włosy kręcą się na wietrze.. czuję ulgę.. a to wszystko dzięki MUZYCE.<3

(Mój cytat, zastrzegam sobie prawa autorskie!!!) 

IV. Książka. Wiecie co? Podział na rozdziały jest w tej książce dziwny.. inny.. więc postanowiłam, że ich nie będzie.. fragm. będę umieszczała bez nich, a kończyła na czymś kultowym i szczególnym.

_
 Dobra zaczęłam od słów "Nienawidzę matmy" i popłynęłam jak katarynka.. a dziś sprawdzian z ciągów, uczyłam się jeszcze wczoraj wieczorem z Damianem, zobaczymy jak to będzie. Wstałam i poszłam do łazienki się odświeżyć, a tle głos mamy krzyczącej na ojca "ostatni raz piłeś i wygadałeś, że ma iść do pracy.. jak chciałam to kazałeś mi siedzieć w domu i pilnować dzieci " Nie chciałam się denerwować, bo nie dosyć , że zauważyłam iż ze mną dzieje się coś nie tak.. ale mniejsza o to - nieważne. Załatwiłam co i jak, i udałam się na przystanek, a na nim mnóstwo dziatków, które mnie wkurzają, i mój przyjaciel. 
- Witam roszpunkę! - śmieje się
- Hej bracie. - mówiłam zaspanym głosem.
- Ty i rozpuszczone włosy?
- Jak widać. - oparłam się o głowę przystanku.
- Długie, czerwone loki.
- Jesteś dobrym wzrokowcem. - spojrzałam na niego- A ty koszula w kratę?
- Jak widać.
- Nowość. - ziewnęłam. 
- Jesteś dobrym wzrokowcem. - uśmiechnęłam się
- Imię? - już było wiadome, że chce do jakiejś zagadać. 
- Izka. - patrzył w dal. 
- Nazwisko?
- Przesłuchanie?
- Jak widać. Ta z 3b? - nadjeżdżała emka. 
- Nie, ta z 2f. 
- Chrzanisz. 
- Muszę kogoś zaprosić na połowinki. - usadowiliśmy się na siedzeniach z tyłu.  
- Myślałam, że idziemy razem. - spojrzałam na niego, zdenerwowałam się.
- Ostatnio gadałaś, że nie idziesz. 
- Widać jak mnie słuchasz. - skitowałam. 
- Dobra, nie obrażaj się. Pójdziemy razem. 
- Bez litości. - odparłam i wyciągnęłam słuchawki z plecaka. 
- To nie litość. 
- Daruj sobie. - i już byłam w innym świecie z zespołem Green Day. Trochę myślałam w czasie jazdy do szkoły i doszłam do wniosku, że nie pójdę. Po co tracić siano, czas, i robić coś co jest do bani, szczerze nie lubię takich spotkań, szpilek, sukienek.. miałam iść tam tylko przez wzgląd na Damiana. Ale skoro on mnie olał to oko za oko, ząb za ząb, lepiej żeby bawił się z kimś z kim chce, a nie z przymusu. 
"WAGARY?" - wystukałam do Izki, już gdy wysiadałam bo przeszła mi ochota na wszystko, a Damian zdjął mi słuchawkę, w sumie to pociągnął za kabelek i wyleciała mi z ucha, chwycił za wieszaczek od plecaka i do mnie:
- Odprowadzę bezpiecznie panią do szkoły, żadnych wagarów, a potem się dziwisz że Zaklewska się na Ciebie uwzięła. - spojrzałam na niego piorunująco i nie miałam nic do gadania jak to powiedział, tak uczynił.. 

Do końca zajęć unikałam go i nie odzywałam się do niego słowem, jak o coś pytał to ja 'niedosłyszałam' , na przerwach znikałam z Izką, wagary nie udane bo Joe (tak na nią gadamy) nie mogła iść, bo miała do napisania sprawdzian, a sama bym nie poszła no i ta akcja z panek D. Na przystanku mnie złapał, przeprosił i próbował przekonywać ale nic z tego.. nie chciałam nigdzie pójść. 
Gdy przekroczyłam próg domu i rozebrałam się to mama wyszła z kuchni zapłakana i powiedziała, niewiele.. prawie nic nie zrozumiałam.
- ... (ktoś) jest... jest.. w szpitalu.
- Co? - spytałam, a ona powtórzyła spokojniej. Plecak opadł mi na ziemię, a ja nie wiedziałam w to co usłyszałam.. 


                                                                             c.d.n.
___

To tyle robaczki, piszcie co myślicie ;) Pozdrawiam i udanego weeka.. oraz sylwestra ;-) Ja mam już postanowienie noworoczne.. rzucam palenie, koniec z obgryzaniem paznokci, odchudzam się i więcej wiary w siebie ;)


poniedziałek, 23 grudnia 2013

STUDNIA..pomiędzy dobrze, a źle.

Zagubiłam się.. a raczej totalnie pogubiłam. Kolejny grudzień w roku.. i jak zawsze (chyba już coroczna tradycja) nigdy nie jest dobrze.. w tamtym roku pewna sprawa nie dawała mi spokoju.. ktoś odszedł i zostawił bliznę w sercu.. potem odszedł on. A w tym.. nie czuję tego.. nawet szczerze? Nie mam ochoty prócz ciągłego spania.. nie narzekam, tylko ja już po prostu nie daję rady. Codziennie płaczę.. mam dosyć ciągłej zazdrości do innych że się uśmiechają i są szczęśliwi, zaczęłam grać.. gdybym codziennie żaliła się i mówiła jak mi źle.. chyba by zwariowali Ci, którym się zwierzam. Nie umiem już tj. kiedyś mówić o tym co we mnie siedzi.. nie umiem już mówić o tej kwestii, bo zbyt zmienili się ci którzy są obok, a może byli? A teraz słyszę.. że nie potrafię ufać. A jak ?
Nie jestem już cierpliwa.. nie potrafię.. ciągle wybucham, nie daje sobie rady .. każdego ranię, odpycham to co powoduje iż jestem szczęśliwa... bo mam wrażenie że te osoby, będą szczęśliwsze beze mnie a ja nie jestem im potrzebna. Ta cholerna zazdrość.. nie potrafię, ja nie mam nic.. jebana niesprawiedliwość..a ponoć każdy każdemu równy? Zostałam sama nie mam nikogo.. i tak będzie.. ja nie widzę dla siebie przyszłości.. pozostaje mi co raz mniej rzeczy.. Co mam robić?

Chociaż ja na te święta się nie cieszę i wgl. ....
 ale Wam chcę życzyć tego czego wam brakuje, ciepła rodzinnego, uśmiechu i spełnienia marzeń, góry prezentów i udanej, sylwestrowej libacji! 


 http://www.youtube.com/watch?v=EUr4q17ZHsk <3

niedziela, 15 grudnia 2013

Betaaaa


PROLOG:

Zaczęło się niewinnie zwykły smutny dzień który dopada każdego, zaczynasz myśleć pod wpływem czego masz więcej pytań i wątpliwości. Zastanawiasz się kim jesteś tak naprawdę, jakiś totalny rozpierdol pląta ci różne scenariusze w głowie, kolejny anons sprawia figiel typu jaki jest sens tego wszystkiego, na kogo możesz liczyć i kto jest Twoim przyjacielem, kto to jest przyjacielem. I tak w kółko. Nie jest to ani miłe ani przyjemne uczucie, łzy same płyną Ci po policzkach a ty zastanawiasz się czemu, chodzisz podenerwowany, jesteś rozdrażniony, przybity, łatwo wyprowadzić cię z równowagi. Potrzebujesz rozmowy, ale nikt nie jest w stanie ci pomóc, kłócisz się ze znajomymi przez to, że nie umieją Cię wesprzeć ale to ich wina, nie Twoja. Oni tego nie rozmieniają. Trudno zrozumieć rzeczy, których się nie przeszło na własnej skórze. przeprasza,-tak im mówisz, lecz oni źli na Ciebie kiwają głowa dalej nie rozumiejąc o co chodzi. To choroba, jebana depresja sprawiająca te dziwne emocje nad którymi nie umiesz zapanować, powodująca pewne zachowania, chcesz wsparcia, rozmowy, ale nikt nie potrafi Ci powiedzieć co Ci tak naprawdę jest i dlaczego, czujesz że pomimo powiedzenia tego ci Ci jest nawet nie jest Ci lżej, a nawet jeśli jest to chwilowe. Jesteś świadomy tego co Cię spotyka, chcesz z tym walczyć lecz nie wiesz jak. W głowie masz myśli żyletka + ręka, zatamuje krew przez chwilę nie pomyślę, to jak narkotyk im dłużej w nim siedzisz tym bardziej Cię wciąga. Czasem masz pozytywne myśli, dam radę jednak to okazuje się silniejsze i dajesz za wygraną to wcale nie znaczy, że jesteś słaby! Wręcz odwrotnie, każdy miewa chwile słabości ale trzeba być silnym, trwać w tym. Stay strong! Płacz wcale nie jest oznaką słabości, ale to jak ciężko trzeba pracować na tą siłę, znak wytrwałości i wiary, że będzie lepiej. Swoją słabość okazałbyś przez poddanie się, w tym była by np. próba samobójcza. Najlepsze w tym wszystkim jest, że w dzień jest ok.. nie czujesz tego lęku, strachu i niepewności, jesteś i żyjesz jakby to nie istniało, ale gdy zapada zmrok nie jesteś już tym samym człowiekiem przychodzi atak i historia się powtarza. Czasem powtarza się to kilka razy na wieczór, czasem raz na kilka dni, ale wiedz że bez fachowej pomocy nie dasz rady, musisz jej poszukać. To Cię niszczy, nie jesteś w stanie sam sobie pomóc, sam nad tym zapanować, przyjaciel nie bardzo pomoże, fach na myśli psychiatra albo psycholog. To wszytko nie trwa kilka dni ani tygodni, może trwać latami. I co z tego, że ujrzysz poprawę, może być ona chwilowa.. nigdy nie możesz pogodzić się z tym, ze to nie wróci. To, że masz zdrowie nie oznacza, że nie możesz go stracić! Należy walczyć, bo póki to robisz jesteś zwycięzca!

1.
Siedziałam i myślałam nad tym całym bezkresem świata, kim w ogóle jest 18-letnia dziewczyna o imieniu Ola i czego tak naprawdę oczekuje od życia, ta która ciągle zmienia zdanie. Niby kobieta zmienną jest, ale bez przesady bo wszystko ma swoje granice. I tak w kółko nawet co kilka dni czasem nawet częściej, ja już nie dawałam rady, ciagnęło mnie do tego co odstawiłam kilka miechów temu..- i nagle koniec dygresji bo szturchnął mnie Damian.
- A Olkowi co dolega? - zapytał
- Takie tam. - i uśmiechnęłam się niechętnie.
- Co za frasobliwy uśmiech.- objął mnie i szepnął na ucho - Chcesz pogadać?- pokręciłam przecząco głową - To nie zmuszam, ale jakby coś daj znać - tym razem kiwnęłam głową.
- Ej Damiano jakiś jointcik? - zapytał Krzychu,  jego najlepszy kumpel. Spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się, Na dworze doskwierało porządne zimno, był pierwszy tydzień listopada i zbliżała się zima, na pewno będzie sroga czuć to po kościach .Znowu na chwilę odpłynęłam.
-Jointcik z Tobą! - powiedzieli do mnie chłopacy, ale bardziej słyszalny był Damian.
- I z buchem Twoim! - zaśmiałam się pierwszy raz tego wieczoru. Damian był moim najlepszym kumplem, nasze mamy to też bliskie przyjaciółki. Znamy się od czasów pieluchowych, wie o mnie więcej niż ktokolwiek, to taki jedyny, prawdziwy przyjaciel który w życiu trafia się tylko raz., byłam za to bardzo wdzięczna Bogu, że pomimo tego całego syfu który mnie dotyka i jaki przechodzę, dał mi kogoś z kim mogę to dzielić. Kocham go jak brata, czasem zachowuje się jak ojciec albo policja, jest moją bratnią duszą i w życiu bym się w nim nie zakochała, ano on we mnie (ale za to już mniej ręczę) Pewnie myślicie, że to co chcę Wam opowiedzieć to historia mojej miłości i jego, otóż nie.   
Naszym miejscem spotkań była pobliska stacja kolejowa, a konkretniej taka budka oddalona od niej 20 m. Często przychodziła tam młodzież i zabijała czas paląc i pijąc. Ja na przykład byłam uprzedzona do alkoholu, ale tego dowiecie się później, a palić to robiłam to okazjonalnie, jak dla mnie był to dobry sposób na radzenie sobie ze stresem, czasem robiłam to nawet z nudów. Wiem, że palenie zabija i takie tam inne rzeczy czy choroby powoduje, ale na coś trzeba umrzeć, prawda? Gdy wracaliśmy nie czy
Gdy wracaliśmy nie czułam stóp,a bardziej rąk, myślami byłam gdzie indziej a Damian widział że ma po prostu być i był. To ceniłam w przyjaźni pomimo wszystko.
- Olek śpisz? - Olek tak mnie nazywali znajomi, a konkretniej przez komiczną sytuację .. uch znowu dygresja.
- Myślisz, że jestem ładna? - nie ma to jak odpowiedziec pytaniem na pytanie.
- Każdy jest piękny, jeśli się tak czuje.
- To ja się w ogóle nie czuje. - spojrzałam w bok. Dochodziliśmy do klatki w której mieszkaliśmy, w sumie to dzieliła nas ściana, a Damian zaskoczył mnie teraz tym co powiedział., aż mnie zamurowało:
- jeśli Twój kandydat na chłopaka mi się nie spodoba wiedz, że powiem Ci o tym, a jeśli Cię skrzywdzi to porachuję mu kości.  Ja wyczuwam frajerów na odległość. Wiesz kto byłby najlepszym kandydatem na Twojego męża? Ja! - roześmiałam się i go mocno przytuliłam, to się nazywa przyjaciel. Poprawił mi humor. Wiele osób myślało, że ja i Damian ze sobą chodzimy.. to tak jakby pomylić, że ma się na głowie warkoczyki a zwie do dredami, to także przeżyłam hahaha.. Także git majonez mam najlepszego przyjaciela!

i tu się kończy pierwszy rozdział... ale tak krótko.. więc fragm. z następnego ;-)

Pierwsza myśl, gdy wstałam rano NIE NA-WIDZĘ MATMY! Także to kolejna rzecz do zapamiętania o mnie, od 1 klasy technikum mam ją rozszerzoną, przez chłopaków z informatyka bo to dla nich miał być ten przedmiot rozszerzony, dla mojego gegra.. ale że ta gegra jest 'taka niby' rozszerzona to dla połowy klasy i dla całej klasy jest z elementami (i znowu się powtórzę) rozszerzenia. Pierwszy rok dałam rade. bo materiał nie był taki trudny.. a pomimo złośliwości mojej belferki przetrwałam rok, 2 klasa to był istny terror o mało nie pisałam poprawki, ale na moje szczęście na koniec roku jej nie było i przyszła jakaś młoda dupa i miałam to dwa bo poprawiłam to co trzeba. A teraz jest tak: nie ważne ile się uczę, zawsze mam buta, gdy piszemy kartkówki zawsze moja grupa ma trudniejsze zadania, często mnie pyta, wyżywa się po prostu na mnie, sama tak naprawdę nie wiem za co. Jestem osobą która ma zasadę "szacunek za szacunek" także jak ona mi, to ja tez jej ostatnio nie ułatwiam, przykładowa kłótnia:
- Ola zmaż tablicę! - "poprosiła"
- Ale ja nie jestem dyżurną! - odpowiadam zgodnie z prawdą.
- Nikt  się o to Ciebie nie pyta. - skitowała
- A pani nie pyta czy mogłabym zmazać tablicę. - jeszcze grzeczniej odpowiadam patrząc na nią.
- Jesteś beszczebelna. - przejęzyczyła się.
- Beszczebelna? - myślałam, że nie dosłyszałam a klasa słuchała. Wszyscy próbowali gromić śmiech, ale niestety trudność niezwykle trudna do opanowania.
- Nie łap mnie za słowa.
- To za słowa można łapać? - teraz ją wyprowadziłam z równowagi, a ona wstała i ręką w powietrzu 1, 2, 1, 2.. po klasie jęki niezadowolenia i docinki w moim kierunku, na co ona zreflektowała:
- Podziękujcie koleżance. - fałszywy uśmiech na jej mordzie.
- Nie trzeba prędzej czy później i tak by pani zrobiła kartkówkę przez 'Olę' - i moje imię zostało wypowiedziane z takim podkreśleniem. Był to Damian. podeszła do tablicy podyktowała to co trzeba i do końca lekcji się nie odezwała. Gdy wyszłam z klasy wiele osób gratulowała mi zbesztania jej, inni złościli się kartkówką, inni nie mówili nic. Najlepsi okazali się Damian i Krzychu:
- Ty hejterze, cyfrowy frajerze! - przybija mi piątkę mój przyjaciel.
- Ty asie! - żółwikuje Krzychu, a ja szneka na twarzy i czułam się przez chwilę 'dumna'
Po chwili doleciały mnie wołania Izki (mojej szkolnej przyjaciółki), przyszła dopiero na 3 lekcje, zamiast "cześć":
- Co mnie ominęło? - i placem wskazała w tył na resztę klasy, mając na myśli że słyszała już o co biega. 


___
to tyle na dziś ;)
I jak się podoba? ;)
W nowej nn muszę załatwić sprawę konkursu!

Natalia z blooga  naraziewalcze.blogspot.com  kazała Wam przekazać, że póki co nie może prowadzić blooga, ale jak tylko wróci da znać ;-)

niedziela, 8 grudnia 2013

Alfa.

Nowy blogowy świat, w ciągu jakichś 2 lat ze czwarty.. każdy zostawiony z jakichś powodów.. przymus.. zmiany na portalach.. nieodpowiedni gość.. (ale taki że innego wyjścia nie było) może kiedyś Wam to wytłumaczę.. Nauczka była już kiedyś, ale kto w życiu nie popełnia 2 razy tych samych błędów?
Nie było mnie długo-krótko (tak pomiędzy).. pomimo tego mam duże-małe zaległości (znów w środku).
Jestem jak MAGIK.. pojawiam się i znikam, ale teraz mam nadzieję że ANONYM (z j. niem. ) zostanie z Wami długoooo.. jedni mnie znają i wiedzą jak wyglądam.. inni tzn. nowi Was chcę powitać i informuję, że jeżeli chcecie mnie poznać zapraszam na priv (tzn. droga mejlowa). Odeszłam ale powiadomiłam Was, a na skrzynce mejlowej i facebook-owej multum pytań: jak? czemu? e.t.c. i groźby typu.. posadzenia mnie przed kompem i zmuszenia do pisania ;) Z 1 strony nie chciałam wracać.. ale miałam po co, dla kogo.. dla mojej family i wirtualnych przyjaciół. Jak mogłam opuścić moje sacrum? azyl? ulub. miejsce? Nie czytałam przez jakiś czas Waszych notek, musiałam pomyśleć i zebrać myśli.. tak w sobie nabrać siły, daliście mi motywację i kopa w zad bym się ruszyła. Wybaczcie mi moje niedbalstwo i słabość.. wiele razy mówiłam i pisałam o jednym, a sama postępowałam inaczej. CZY CZŁOWIEK, KTÓRY NIE UCZY SIĘ NA BŁĘDACH TO ZŁY CZŁOWIEK? Jenny.. Magda..Natalia..Natalia.. Wiola.. Kalina..i inni blogowi przyjaciele .. nie tylko wspierali, ale się martwili. Odpuściłam swoją pasję, ale jednak wraca.. bo jak można marnować swój TALENT? To jest właśnie mój konik. Teraz obiecuję będzie inaczej i lepiej, inaczej bo nie tak jak poprzednio..wiele rzeczy ograniczam, a lepiej bo pracuję nad sobą. 
6 grudnia minął rok od pewnej sprawy, stali i wierni czytelnicy wiedzą o co chodzi. Gdy wstałam rano chciałam ten dzień uczynić jak najlepszym.. przeciwieństwem tamtego roku 2012 i wiecie co? Pomimo kilku czynników tj. np. pogoda.. DAŁAM RADĘ! 
Love ROBACZKI! Do następnej ;) Koma może dodać każdy to jest trochę nie-widoczne bo czarnym drukiem a jak to zmienic to nwm -,- , więc szukajcie tam na dole ;)

ps. Jesteście źli? 
Książka idzie dobrze,dodam jeszcze raz wstęp ale i I rozdział :) 



A. M.