sobota, 11 kwietnia 2015

abcdefghijkl....

Witajcie Ziemianie!
Tu taki paskud z planety (nie znam nazwy).
Przyszłam coś skrobnąć, choć nawet nie mam pomysłu co mam napisać.
Uczę się prezentacji maturalnej, do końca roku szkolnego zostały mi dwa tygodnie niecałe.
Cierpliwie życie uczy mnie pewnych rzeczy, oczywiście nie daje się zbić z tropu, ale nie wiem co to za pierdolone przesłanki, na chuj mi to wszystko. (Ps. cierpliwości też się uczę, ale czasami nie panuję nad sobą)
Praca, którą tak chwaliłam waha się pod znakiem zapytania, ludzie rb wszystko nie tak. Nie wiem co mam z tym faktem zrobić. Ah.. już wiem, MAM WYJEBANE.
Wiele innych moich marzeń także lega powoli w gruzach, jak już powiedziałam nie poddaję się jeszcze, ale martwi mnie to.
Na pełen etat zatrudniły się u mnie książki, lekcje, przerwy... także tego. Ostatnio tego dosyć sporo.
Tatuaż, z mottem życiowym gdzieś tam czeka, a Olek się cyka, nie ma się czego bać.
Dużo syfilisów zaprząta mi łepetynę, także mam u siebie z lekka chaos.
Kiedy się ogarnę?
Byłam szczęśliwa jak był ON, lecz wyjechał.
Ale szczęście zależy od nas samych, nie od innych. A jednak?
Odkryłam pewien lek, jak nie myślę o tyle i przodzie, to miewam chwile euforii, takie to naturalne i spokojne.
Tęsknie za tym....................

Koniec opowieści, Dobranoc.