sobota, 11 stycznia 2014

Eta? - Nie ma nierealnych marzeń, są tylko nasze psychiczne blokady.

- Babcia? Co z nią? - czułam jak po policzkach płyną mi łzy , moja babcia która pół dzieciństwa opiekowała się mną i wychowywała, bo nie mogła patrzeć jak ojciec pije i wyżywa się na rodzinie, zabierała mnie wtedy kiedy mogła, choć dziadem często sam wyrządzał awantury i bił babcię, kiedyś słyszałam jak ojciec się z nią kłóci, ale kiedy ona mu coś mówiła, on nie chciał dać sobie powiedzieć... co alkohol robi z ludźmi, dlatego go nie cierpię, zniszczył całe moje dzieciństwo, gdyby nie to.. może moje życie wyglądało by inaczej? W domu nie brakowało pieniędzy, i nie jedno byłoby zrobione.. a tak to ledwo co ciągniemy od 1 do 1.. nie-nawidziłam ojca, był nim wyłącznie na papierku, nigdy się mną nie interesował, w ogóle nie brał udziału w moim wychowaniu, nic o mnie nie wie, jak obcy człowiek. Babcia to dobra kobieta, zawsze chciała (jakie chciała?) dla mnie dobra, mówię o niej w czasie przeszłym, a ona żyje..
Wiem, że z babcią nie jest w ostatnim czasie dobrze, bo od półtora roku choruje na stwardnienie rozsiane, praktycznie nie mówi, nie chodzi w ogóle, w ciągu roku choroba tak postąpiła, niedawno na komunii mojej kuzynki chodziła jeszcze o balkoniku, później jeździła krótki czas na wózku, ale potem nie mogła bo straciła czucie w palcach, teraz jest praktycznie jak roślinka...ale jest...dla mnie będzie zawsze jedną z najbliższych osób - Mamo ! - krzyknęłam, mama wzięła głęboki oddech i zaczęła mówić.
- Babcia straciła w domu przytomność, ciocia zadzwoniła po pogotowie.. kiedy karetka przyjechała, stwierdzili że to agonia, i być może gdyby ją teraz przewieźli nie przeżyłaby, wuja się wściekł i zaczął się wykłócać, ze człowieka ratuje się do samego końca. Na te słowa zabrali ją, trwa operacja, nie wiadomo czy babcia się w ogóle wybudzi, oni jej teraz tylko przedłużają życie. - czułam ból, potworny taki od środka, który rozpierdzielał moje wnętrze, bolało mnie w dosłownym znaczeniu serce, tak mocno kołatało, kuł mostek i lewa pierś, wiedziałam iż to z nerwów. Miałam ochotę znaleźć się przy jej łóżku i trzymać ją za rękę, mówić jej że ma walczyć i się nie poddawać, powiedzieć jak bardzo ją kocham i dziękować za to co dla mnie robiła przez całe życie. Ratowała. Strugi łez płynęły, nie mogły przestać płynąć, nawet nie chciałam by przestały, czułam się w ten sposób lepiej niż jakbym miała pokutować ranami na rękach, krew - lubiłam czuć ją na swoich dłoniach, przez chwilę nie myślałam o tym co mam w głowie, tylko o tym jak zatamować czerwoną ciecz ze sznyty. Ktoś zapukał do drzwi, ja od kilku minut siedziałam w swoim pokoju w sumie nie wiem nawet jak się w nim znalazłam, co mówiła do mnie mama, jak skończyła mówić o okolicznościach pobytu babci w szpitalu... byłam nieobecna.
Drzwi same się otworzyły, ktoś usiadł obok mnie i mocno mnie przytulił.
- Ona umiera.
- Cicho. - mówił Damian - uspokój się.
- Dlaczego Bóg jest taki niesprawiedliwy?
- Jeśli w ogóle istnieje, to może je potrzebuje. - szepnął - Oddychaj głęboko.
- Ale kto mi teraz pomoże jak nie ona? - wzięłam głęboki oddech bo ledwo co mówiłam, dusiłam się tym płaczem.
- Ona i tak nie byłaby w stanie, pamiętasz jak byliśmy u niej kilka dni temu? Była przykuta do łóżka i ledwo co kontaktowała, nie była nawet przytomna. Ola ludzie przychodzą i odchodzą, a na ich miejsce wchodzą nowi do naszego życia. Każdego z nas prędzej czy później to dopadnie, nie musimy się bać bo prawdopodobnie wędrujemy do lepszego świata, Twoja babcia będzie przy Tobie, póki pamiętamy o ludziach to są z nami - słuchałam jego głosu i wiedziałam, że ma racje, nic nie wskóram łzami, muszę być przy niej do końca, kiedy ona była obok mnie w dzieciństwie, ja będę ją wspierać w odejściu, pogodzić się z tym.. Żaden żywot nie jest łatwy bo to strata, ale pożegnanie nie jest na zawsze. Ja też umrę, jeszcze spotkam babcię, jeśli w ogóle pójdę do nieba, bo nie uważam się za dobrego człowieka... nawet nie wiem czy tacy istnieją, ostatnio zauważyłam, że ludzie to straszni egoiści, póki co oni są najważniejsi i ich szczęście.. a rodzina, przyjaciele odchodzą na dalszy bok, a może i plan. Ja nigdy nie byłam takim człowiekiem, w sumie nie wiem jak można być kimś takim i dbać tylko o swój tyłek.. byłam za dobra, przez co ludziom też się za dużo wydawało i zaczęli to wykorzystywać przeciwko mnie, kiedy ja potrzebowałam ich wsparcia, rozmowy... nie było nikogo. Znajome? Czasem mam wrażenie, że nie umiem tego zmienić bo jestem już tak zaprogramowana, nie uczę się na błędach to znaczy, że jestem złym człowiekiem? Kiedyś rozmawiałam na ten temat z Damianem i powiedział:
- Ty zła tak? A kto potrafi pomóc innym jak tylko tego potrzebują, doradzić i wesprzeć? Jesteś dla innych zawsze, masz dobre serce jak mało kto, a to że czasem popełniasz błędy nic nie znaczy, więc nawet tak nie mów. Nie pozwalam. - i jak tu nie dziękować Bogu za takiego przyjaciela? Zrobiłam nutę dygresji, by nie myśleć.. ale jak to zabić? Jak nie o tym, to zaplątuje się w smutniejsze myśli i rzeczy..
- Wiesz czego najbardziej będzie mi szkoda? Że nie zobaczy jak jej wnuki i prawnuki dorastają, to bez sensu ze rodzimy się żyć.. a za moment umieramy, pieprzona ligika. Niby kto wejdzie na jej miejsce? Bo wątpię, by ktoś umiał zatkać taką dziurę w sercu, która właśnie się już tworzy. - odpowiedziałam przecierając łzy.
- Na to pytanie odpowie ci już życie.
___
No to kolejny taki mini rozdział macie u góry, widzę że przybyło wielu nowych czytelników, bardzo mnie to cieszy ;) Adres bloga dostała jedna osoba, jeżeli to czyta pozdrawiam ją serdecznie ;)
Ostatnio często myślę.. i jak patrzę na ten pokręcony świat, to czasem gęba sama mi się śmieje, po pierwsze nie jestem zazdrosna jak widzę zakochane pary, wręcz przeciwnie cieszę się ich szczęściem... każdy uśmiech mnie cieszy, ostatnio jak byłam w kościele widziałam taką scenę: kobieta siedziała z przodu i się modliła, a kilka ławek za nią siedział jej mąż z malutkim synkiem, mały chłopiec wyrwał się ojcu i pobiegł do niej, chwycił za rękę i ciągnął, matka wstała i szła za synkiem a mały usadowił ją obok ojca i sam usiadł w środku.. niezły agent, kolędą przede mną w piątek.. a w ogóle to po feriach oficjalnie ćwiczę na wf, ocenki po maluśku wystawiane  ;-) To chyba tyle.... :) a i dzięki za wsparcie okazane Niezauważalnej ;)
Sorry, iż dzisiaj tak mdle..

__

No i taki beścik:
 Ostatnio ktoś miał mnie uczyć zaufania do ludzi, a szczególnie do facetów.. ale co poradzę że jak jeden mnie nauczył, że się nikomu nie ufa.. to to się zmieni, w sumie nikt mnie nie zna, i nigdy do końca nie pozna.. bo ja na to nie pozwolę, choć i tak wszyscy znają mnie lepiej niż ja sama.. a faceci to debile, jak postanowiłam że odpuszczam ich sobie, to zrobiła się chmara. 


29 komentarzy:

  1. Świetny, zyciowy kolejny rozdział! Oby tak dalej. :D Czasami wkradnie się jakiś błąd, ale i tak jest dobrze.
    Ubóstwiam małe dzieci. <3 Mają tyle życzliwości, ciepła i ufności w sobie. ;)) Uśmiech jest najlepszy na całe zło tego świata. Do wrogów też trzeba się szczerzyć, bo ich to jeszcze bardziej wkurwia. xD

    OdpowiedzUsuń
  2. Co by ci napisać... Chwilami trudno się czyta, bo nie przestrzegasz połowy zasad pisowni, dziś jeszcze kręciłaś czas przeszły z teraźniejszym przez co miałam wrażenie, jakbyś pisząc opowiadanie nagle zaczęła pisać o sobie i znowu wróciła do opowiadania. Nie jest to wada, bo każdy uprawia w jakiś sposób życiopisarstwo, ale miesza w mózgach czytajacych, że tak się wyrażę ;) Trudno mi coś powiedzieć o akcji. Dobrze wciągasz w swój świat-gdy czytałam, nagle za moimi plecami zaczęła mruczeć moja kotka, aż podskoczyłam na krzesle ze strachu, bo zapomniałam, gdzie jestem :) Ale na razie nie wiem nawet, jaki rys będzie miała książka/opowieść- bardziej życiowo, wiele wątków, czy jeden główny wątek? I czy bedziesz chciała pouczać, czy unikniesz morału? Czekam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział bardzo poruszający. Nie powiem, łezka mi uciekła.
    Mnie się podoba, serio ;)
    Co tu jeszcze napisać - czekam na kolejną część ^^
    Scenka z kościoła urocza <3 :D
    Fajnie, że po feriach wracasz na w-f :)
    Pozdrawiam i czekam na kolejny wpis!

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo smutny rozdział :( :( O mało co się sama nie popłakałam bo wiem jak to jest stracić kogoś bliskiego.
    Best najprawdziwszy :)
    Fajnie że na twoim blogu pojawiają się nowi czytelnicy

    Czekam na kolejną notkę i kolejny rozdział :)
    U mnie nn
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Boże aż się wzruszyłam. Piękny ten rozdzialik. Niby krótki a tak wiele zawiera <3 Mam nadzieję, że oceny są okej, a jakby nie patrzeć drugi semestr będzie lepszy :*
    Widzę że dziecko w kościele niezły agent, ale posadził rodziców tak jak trzeba. rodzinka w komplecie.
    Trzymaj się !

    OdpowiedzUsuń
  6. Spodobało mi się od samego wstepu. Każdy z Nas ma jakieś "swoje" historie, pięknie ją opisałaś :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Na początku tego Twojego kolejnego rozdziału za bardzo nie wiedziałam co myśleć. Czy dzieje się to na serio, czy to "zmyślone"...xD
    Fajne zdjęcię :))
    Czekam na nn.

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo ciekawy rozdział, naprawdę mi się podobał. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. interesujący rozdział, czekam na kolejny :)
    też nie będę miała złych ocen na półrocze :D

    OdpowiedzUsuń
  10. interesujący rozdział, czekam na kolejny :)
    też nie będę miała złych ocen na półrocze :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Tak...Czytając twoje opowiadanie też myślę, że jest to życiopisanie. Mój ukochany Stachura z tego słynął, więc chyba wiem co mówię :) ma to i wady, ale opisy uczuć i przeżyć wychodzą genialnie, naprawdę. Gdybyś jeszcze polubił język polski...Niestety, panuje obecnie przekonanie ż e ,,pisarzem nie zostanę więc nie muszę umieć pisać".
    Mam fuksa, bo u mnie oceny już wystawione...Teraz zbieram na nowy semestr i nie ma takiego stresu, w końcu jeszcze tyle czasu... E, jak można nie ufać facetom? Jak dla mnie to zabawne stworzenia i mają czasem porąbane pomysły (np. a co będzie jak wrzuci się Bukowinę do kanału?) ale ogólnie są w porządku. Może po prostu mam do nich szczęście? Radziłabym tylko uważać na perkusistów: nie patrzą pod nogi. W ogóle nie patrzą. Nawet nie zauważysz jak zderzysz się z takim, i piszę z własnego doświadczenia :/

    OdpowiedzUsuń
  12. Normalnie się popłakałam !
    Rozdział cudowny, czekam na kolejny i
    zapraszam pomimowszystkokocham.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  13. Mimo, że krótki rozdział - chwycił za serce i nie powiem, wzruszyłam się. Niedawno czułam się tak, ale "takie jest życie".
    Ale zazdroszczę ferii ! Jak zdam sesję w pierwszym terminie to też będę miała, ale nie wierzę w cuda :/
    Dalej czekam aż zdecydujesz się pokazać swoje włosy na moim blogu :)))
    Trzymaj się cieplutko :**
    P.S. W-f jest cudowny <3 ( jak nie ma godzinnej rozgrzewki - jutro umrę :p)

    OdpowiedzUsuń
  14. Hm... hm... "faceci to debile", powiadasz:D.
    Opowiadanie faktycznie wciąga, chociaż od razu mówię, że gdy już powstanie całość, trzeba by to przeredagować, poprawić interpunkcję, literówki itd. I cały czas odnoszę wrażenie (podobnie jak część osób, które uważnie to czytają), że to historia oparta na wątkach autobiograficznych. Może lepiej jakoś bardziej to maskować. Zresztą to zależy od Ciebie i tego, jaki chcesz osiągnąć efekt końcowy;).

    OdpowiedzUsuń
  15. Na początku zaczęłam się zastanawiać, czy to stało się na prawdę, czy po prostu to wymyśliłaś. Musze przyznać, bardzo wzruszające.
    Nigdy nie lubiłam widoku par, nie wiem, czy czułam się zazdrosna, czy jak, ale po prostu nie lubiłam na nich patrzeć. Nawet z koleżanką jak widziałyśmy na placu kiedyś dwoje zakochanych, ona powiedziała "wpieprzymy im?". Tak, wiem,to może wydawać się głupie, ale tak kiedyś myślałam (z trzy lata temu). A teraz nawet nie wiem dlaczego, moje podejście się zmieniło. Nie, nie przeszkadza mi już to.
    I też cieszę się ich szczęściem.
    Też kiedyś tam też stwierdziłam,że faceci to debile. Chociaż teraz już wiem w czym tkwi problem. Niektórzy są ok, niestety to ja zawsze trafiam na takich buraków! Chyba mam do nich pecha.
    Oceny u mnie już wystawione, a przynajmniej powinny być wszystkie, bo w piątek już nauczyciele musieli przekazać dziennik. Podoba mi sie twoje zdjęcie, takie pozytywne :D

    OdpowiedzUsuń
  16. W sumie też cieszę się szczęściem innym ale przechodzą mnie myśli że oni są szczęśliwi więc czemu ja nie mogę być? I masz racje! Odpuść sobie z chłopami! Jesteś śliczna i wartościowa dziewczyna a znając życie pewnie tylko wykorzystają :( Ale nie wiesz dopóki nie spróbujesz w końcu uczymy się na swoich własnych błędach ale później żałujemy :((

    OdpowiedzUsuń
  17. bardzo ładnie opisana historia, przez chwilę wyobraziłam sobie, że to naprawdę... :)
    Ty już po feriach? to jakie to województwo? :)

    pozdrawiam.



    www.kasia91.bloog.pl

    OdpowiedzUsuń
  18. Pięknie napisane.
    Śliczne zdjecia.
    Zaufania nie można się niestety nauczyć..

    OdpowiedzUsuń
  19. Rozdział bardzo wzrusza.
    Słodki maluch, dzieci potrafią być bardzo mądre. :)
    Kiedy masz ferie? ;)
    "Faceci to debile" zgadzam się w 100%! Niestety, taka prawda. ^^

    OdpowiedzUsuń
  20. Fragment był bardzo wzruszający i smutny. Przyznaję się szczerze, ze się popłakałam. Wydaje mi się, ze gdyby nie to, że miała bardzo zły dzień to starałabym się nie rozkleić.
    Bardzo mądre słowa powiedział Damian.
    Wgl choroba bliskiej osoby to dla całej rodziny jest ciężkie przeżycie.
    Chciałabym napisać coś więcej, ale targają mną dziwne uczucia i chyba bd lepiej jak już nic nie dodam.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  21. Bardzo ładnie napisane, wzruszające ;) A To cud że mi się takie coś podoba iż naturalnie nie czytam książek, tekstów w tej tematyce. Sama nie wiem. Też nie mam pojęcia co z tymi zakochanymi- życzyć im szczęścia czy jednak zazdrościć. Ale wg mnie, wolałabym być miło osóbką ;) Oo, fajnie że już bd ćwiczyła! Mam nadzieje że dobre ocenki masz. Powodzenia, buziaki przesyłami i zapraszamy na nowy post. Pozdrawiają cieplutko nasza ekipa, BULWA&RYBSON&STEFANIAK :D

    OdpowiedzUsuń
  22. bardzo "rusza" to Twoje opowiadanie... teraz jakiś taki czas mam, że takie nostalgiczne historie budzą potężne refleksje, buduję się od środka na nowo i dalej w tę samą pozytywną stronę... cieszę się, że u Ciebie jest "do przodu", że idziesz dalej, to dobrze. Może nie uwierzysz, ale jestem zadowolona, gdy inni, wartościowi ludzie(np. tacy jak Ty) walczą i nie odpuszczają, bravo Mała :) podążaj dalej :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Ech.... Znowu wczułam się w opowiadanie... i znowu nie wiem, co napisać. Na pewno pisz dalej! Powodzenia!

    weronikarudnicka.pl

    OdpowiedzUsuń
  24. "Uczmy się kochać ludzi,bo tak szybko odchodzą",uczmy się wybaczać i pamiętajmy to dobre,bo złego nie warto wspominać.Dobro zostawia nam dobrą energię,a złe wspomnienia zatruwają duszę,dlatego należy się ich pozbyć.Ja też miałam jedna wspaniałą babcię,a druga była apodyktyczna i egoistka,też ją na swój sposób kochałam.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  25. Hej dzięki za odwiedzenie mojego bloga :)

    OdpowiedzUsuń
  26. piekielneoczy.bloog.pl17 stycznia 2014 07:55

    fakt, zaufania nie da sie odbudować


    pozdrawiam;)

    OdpowiedzUsuń
  27. Nie ma domu, do którego by nie zapukała śmierć... Śmierć to także... transformacja.
    A zaufanie? Jest podstawą właściwie każdej relacji :)
    Pozdrawiam gorąco :)

    OdpowiedzUsuń
  28. świetny ten mini rozdział, oby takich więcej :)). Ja także cieszę się że widzę zakochane pary, ale jedna strasznie mnie wkurza, jednak to nie miejsce bym pisała dlaczego, ale są ku temu powody :)).
    ♥♥blog-klik♥♥

    OdpowiedzUsuń